...postulaty krytyków z "Cahiers du cinema". Bardzo cenię Carne za
"Enfants du paradis" i "Visiteurs du soir", lecz "Ludzie za mgłą" to dla mnie dzieło zbytnio wyreżyserowane. Nie odczuwam tu ani cala przestrzeni spontaniczności. Jest ciekawym wglądem w przedwojenne kino francuskie, ale z racji sztywnego prowadzenia oraz ugładzonych dialogów wydał mi się ten film dość męczący. Rola Michele Morgan mocno ckliwa.
A mnie w tym filmie ckliwość urzekła i przez chwilę wahałem się między ocenami "6" i "7"... ostatecznie stanęło na "5". Przede wszystkim -- za bardzo drewniane aktorstwo postaci drugoplanowych, zupełnie odrealnione i prawie komiczne w swej teatralności sceny konfrontacji i za ogólnie irytujący wątek Luciena. W całości zresztą scenariusz jest dość prosty i... lichy. Ja wiem, że kino wówczas jeszcze odkrywało gatunki, ale tutaj ma się wrażenie, jakby twórca podchodził do rzeczy w ten sposób: kino to nie literatura -- fabuła ma drugorzędne znaczenie: chodzi o emocje malujące się na twarzach i dialogi, ewentualnie od czasu do czasu sceny symboliczne; fabuła ma jedynie tworzyć pretekst.