Klaustrofobiczne, obskurne i puste mieszkanie na przedmieściach Nowego Jorku wypełnione rodzinnymi traumami. Powodowały je najróżniejsze rzeczy, od zakończonego związku, czy straconej pracy, aż po wspomnienia z 11 września. Wizualny majstersztyk, elementy grozy podkreślone lepiej niż w niejednym horrorze.
Bardzo przypomina rumuńskiego kandydata do Oscara z 2017, ale napięcie jest tu o pare poziomów wyżej.
Nigdzie. Ja napisałem, że ta dzielnica NY nie leży na przedmieściach NY. Bo nie leży.