Stan mieszkania odzwierciedlający stan rodziny. Ale rodziny chyba tylko z nazwy, bo oprócz od czasu do czasu padających deklaracji nie poczułam między nimi żadnej więzi. Książkowy przykład relacji pasywno-agresywnych. Nie chciałabym znaleźć w ich otoczeniu ani przez minutę. Chociaż nie przepadam za Amy Schumer była jedyną osobą, która miała w sobie przebłyski autentyczności.
Zupełnie inaczej odczytuję ten film. To opowieść o zwykłych ludziach, których wiele różni i którzy może nie do końca się rozumieją, ale którzy wspierają się tak, jak potrafią i w tym wsparciu, jakie sobie dają, jest dużo prawdziwego ciepła i życzliwości. Problemem bohaterów filmu nie są inni ludzie - przeciwnie, to oni właśnie są jedyną stałą i pociechą, nic więc dziwnego, że wymieniając rzeczy, za które są wdzięczni, mówią wyłącznie o swoich bliskich - lecz system społeczny, który nawet uporządkowane życie potrafi znienacka wywrócić do góry nogami, a który symbolizuje ukazany w konwencji zapożyczonej z filmów grozy zrujnowany dom.