Odradzam pojscie do kina na ów film.
Bardzo lubie Marilyn i z tego wzgledu wybralam sie do kina, ale załuje.
Po pierwsze spodziewałam sie czegos innego, jakiejs biografii bardziej a nie czegoś takiego...Marny scenariusz, a aktorka? Najwieksze nieporozumienie... Przeciez ona w ogole nie nadaje sie do tej roli! Według mnie porazka.
Michelle Williams - świetna. Przecież MM taka właśnie była - zagubiona, niepewna i trochę naiwna. Świat zrobił z niej słodką idiotkę, a ona chciała być tylko (albo aż) kochana. I Williams rewelacyjnie to pokazała. Wielkie brawa
Podstawą scenariusza były wspomnienia Colina Clarka, jeśli one były 'marne', to chyba już nic nie można było zrobić, przeszłości się przecież nie zmieni? A chyba sam tytuł mówi o tygodniu, więc urywku z życia Marilyn, nie o ujęciu całego życia (chociaż swoją drogą to również mógłby być świetny film). Michelle Williams wbrew moim oczekiwaniom była perfekcyjną Marilyn - ona naprawdę ją rozumiala ;) Sama Monroe byłaby z niej dumna.
totalnie się zgadzam! właśnie wróciłam z kina i jestem pod ogromnym wrażeniem! i gry aktorskiej Williams jak i reszty aktorów! na prawdę polecam ten film. mam ochotę zobaczyć go jeszcze raz! haha :)
Film polecam. I mimo iż film to dramat biograficzny a los dla Marilyn nie był łaskawy na tym filmie można się uśmiechnąć w niektórych momentach. Film nie jest dołującą opowieścią a gwieździe która stacza się na dno lecz o epizodzie z Jej życia, pokazującym jak różne twarze miała Marilyn. A Williams w tej roli jest po prostu świetna i nie wyobrażam sobie innej aktorki która mogłaby Ją zagrać.
pretaporter - To gdybyś oczekiwała idąc na Avatar, że będzie jak Gwiezdne Wojny, a nie byłby (i nie jest). To oceniłabyś Avatar jako zły film bo nie jest zgodny z tym co oczekiwałaś ?
Gwarantem dobrego filmu jest to ze zaspokoi on oczekiwania widzów oczywiście nie każdy musi ocenić go na 100 procent ale im wiekszą rzesze zdobędzie zwolenników tym wieksza gwarancja jego sukcesu i nie chodzi tutaj o to ze oczekujemy filmu na wzór gwiezdnych wojen czy wzgórz nadziei bo każdy ma inne gusta ale o to chodzi w dobrym filmie zeby zaspokoil oczekwiania jak najwiekszej liczby oglądających a w tym przypadku tak nie jest.
Zakończmy tą dyskusję. Proponuję nauczyć się czytać ze zrozumieniem, tak samo wypowiedzi, komentarze jak i opisy filmów.
Będzie mniej rozczarowań, serio.
jeśli chciałeś iść na film biograficzny to wystarczyło przeczytać opis filmu, przecież to historia miłosna a nie biografia, ludzie czytajcie wyraźnie, a potem marudźcie.
Odsyłam do opisu filmu i zerknięcia co napisane jest pod hasłem gatunek, "ludzie czytajcie wyraźnie a potem marudźicie" taa.
otóż z opisu filmu nie wynika nic aby to było całe jej życie, gdyby pisało coś w stylu "film opowiada o życiu i karierze wielkiej gwiazdy" to rozumiem, ale tak to nie ma o czym mówić, a w gatunku nie ma do końca blędu bo biograficzny, nie musi od razu oznaczać że film jest o całym życiu, tylko o epizodzie z zyciu istniejącej nigdyś osoby :/
Mam nadzieje, że Tobie sie film spodoba :) Jak już obejrzysz to daj znać co i jak.
Wg mnie film to barbarzyństwo na Marilyn Monroe - Michelle Williams nie zagrała nawet 1/10 wdzięku MM. I te doczepione biodra! Parodia MM po prostu. Zagrać może i dobrze zagrała, ale cały film był do dupy - historia płaska, niewykorzystany potencjał. O wiele więcej można było wykrzesać z tej historii.
Doceniam to, że tak bardzo starała się oddać Marilyn. Ale faktycznie, mogli zrezygnować z kilku zbliżeń jej mięsistej twarzy.
Osobiście mnie się film podobał... Tyle, że ja duzo czytałam o Marilyn, i historia była już mi wcześniej znana. Co ciekawe byłam na filmie z moją przyjaciółką, która o Marilyn wie tyle co przeciętny zjadacz chleba i... pogubiła się. Po pierwszych 20 min filmu kompletnie nie wiedziała kto jest kim, co jak i dlaczego. Ogólnie przez cały film widziałam jak się męczy... Dlatego też wydaje mi się, że film jest raczej dla tych, który coś nie coś wiedzą o tej historii i o samej Monroe.
Co do filmu - historia troche zmarnowana. Faktycznie mogło być wielkie 'ach' po wyjściu z kina - nie było. Moja dość wysoka ocena filmu jest spowodowana grą aktorską Michelle. Kiedy usłyszałam, że ona ma grać MM, byłam zrozpaczona - po obejrzeniu filmu stwierdzam, ze to był bardzo dobry wybór. ;)
Chyba Twoja koleżanka zasnęła z nudów na tym filmie i stąd jej zagubienie... Nie wiem jak jakakolwiek osoba w wieku powyżej 10 lat mogłaby się pogubić w tej banalnej historii.
byćmoże poprostu za dużo na początku padało nazwisk i stąd to zagubienie.
Nie rozumiem uszczypliwości. ;] zbędne.
Uszczypliwość? To nie ja przedstawiłam "przyjaciółkę" jako kompletną idiotkę;)
Pozdrawiam
nie znasz ani mnie, ani jej więc swoje indokryzmy zachowaj dla siebie. ;)
Rónież pozdrawiam.
Ja jestem pod dużym wrażeniem Michelle Williams i Kennetha Branagha. Jeśli ktoś uważa, że Michelle nie nadaje się na Marilyn polecam obejrzeć oryginał "Księcia i aktoreczki" (dostępny na youtubie w wersji angielskiej). Świetnie naśladuje jej ruchy, a nawet infantylny sposób mówienie. Nieprzytomna? Na prochach? No przecież Marilyn właśnie taka była. Nominacja do Oscara zasłużona.