Szkoda tylko,ze pokazany tak krótki wycinek z jej życia.Mamy uczucie podobnie jak nasz bohater(narrator)zetknąć się(umownie)choć na chwilę z tą wielką(?)gwiazdą jaką była uważana przez duże rzesze ludzi szczególnie w tamtych czasach,ale czy nie jest to aby stwierdzenie na wyrost?
Mamy pokazany obraz osoby,która była bardzo niestabilna emocjonalnie,chimeryczna w nastrojach nie stroniąca od leków i używek a mężczyzn traktująca jak zabawki.
Myślę,ze aktorka grająca ją spisała się na medal,ja przynajmniej łapałem się cały czas na tym,jakbym widział prawdziwą Marilyn a to juz sukces,choc mogę być w tej kwestii mało obiektywny bo prawdziwej jej nie znałem:P
Oprócz tego w filmie widzimy pokazaną pracę aktorów od kuchni jest to zajęcie niejednokrotnie wcale się dużo nie różniące od innych monotonnych prac,dopiero efekt końcowy może przynieść jakąś satysfakcję.
Całość podana w bardzo nostalgicznym klimacie co wcale nie musi być wadą a wręcz zaletą,polecam jak najbardziej.