Jakże ja byłem sceptycznie nastawiony do tego filmu. Michelle i MM. Nie! Nigdy! I teraz mam jedno wielkie miłe zaskoczenie. Nie będę ukrywał irytował mnie obraz Marilyn na początku filmu. Ale Williams jakby wlewała siebie w tą rolę powoli, aczkolwiek systematycznie i jakże konsekwentnie. Efemeryczna, zmienna, piękna, zmęczona, seksowna i odpychająca - jest tu wszystkim i robi to nieostentacyjnie i nieodtwórczo nadając swój własny ton. Kenneth Branagh - nie da się opisać jakże pysznym deserem są każde sekundy jego na ekranie, to nie gra - to koncert. Dla mnie jednak odkryciem jest Eddie Redmayne - szczeniacka, niewinna i krucha 1wsza miłość lepiej być ukazana nie mogła - jest w tym uroczy i niebanalny. Historia prosta, ale emocji tu dużo, emocji subtelnie gdzieś tam niepozornie ukrytych. Sorry M. Streep - to nie Twój rok. To rok Michelle Monroe!
Rzeczywiście zgadzam się z entuzjastyczną oceną Michelle Williams w tym filmie.
Natomiast moim zdaniem film nie jest wart obejrzenia.
Moja ocena to "może być".
A mnie MW (którą bardzo lubię) nie przekonała w roli MM. Film też mi się niezbyt podobał. Natrudzili się najlepsi, aby był znośny. Bez Dench, Jacobiego i Branagha byłabym tylko zażenowana usilnymi próbami Williams, a tak -- przynajmniej było chwilami zabawnie.
Złoty Glob i inne nominacje/wygrane? Pfi! Splash (1984), naiwniutki gniot aż przykro, i też sypnęły się nominacje. Co dekada to inne gusta.
Popdpisuję się pod Twoją opinią. Niestety, myślę, że film, a zwłaszcza MISTRZOWSKA kreacja M. Williams zostanie niedoceniona na rzecz niezniszczalnej udawaczki, czyli maszyny do grania M. Streep.
Sam film "Mój tydzien z..." to, oczywiście, uroczy i stylowy bibelocik oraz kolejna wariacja na temat Monroe, ale jednocześnie głos na temat kondycji aktora, sztuki filmowej, konfrontacji dwóch stylów aktorstwa i bycia na ekranie. No i zagrać tak niepowtarzalną postać jak MM "własnym głosem" to duży wyczyn aktorki, którą doceniłem dopiero dzięki tej kreacji. A swoją drogą Oscar dla niej byłby podwójnie miły, bo w jakimś sensie dostałaby go Marilyn Monroe- jak wiadomo jedna z najbardziej niedocenianych aktorek w historii kina.