Nie przebił francuskiego oryginału i daleko mu było do niego, ale mimo wszystko film dosyć sprawnie kroczył za nim. Brakowało mi przede wszystkim większego uczucia grozy, tego czegoś, co było w "Martyrsie" z 2008 roku. Lepszy w pierwowzorze był potwór wykreowany w umyśle Lucie, lepiej zrobione sceny tortur, o wiele bardziej podobała mi się aktorka grająca kobietę, która stała za całym tym "cyrkiem". Nie mniej jako sama produkcja nie wypadła najgorzej, według mnie zasługuje na lekko naciąganą 6.