PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=91338}

Młody Sherlock Holmes

Sherlock, Jr.
1924
7,8 2,9 tys. ocen
7,8 10 1 2885
8,4 19 krytyków
Młody Sherlock Holmes
powrót do forum filmu Młody Sherlock Holmes

Zwłaszcza w scenie gdzie( spojler):



dokonano kradzieży zegarka przez starszego faceta, który włóczył się po mieszkaniu dziewczyny głównego bohatera.Wtedy wystarczyło dodać planszę z narracją kto to jest i byłoby czytelniej dla widza.Mimo tej wpadki film ,ktory ma niemal 100 lat na karku ogląda się dobrze.Dobrze wypadły sceny akcji i gagi.Tylko ta szczątkowa narracja, która jest zmorą filmów tamtych lat(przynajmniej tych co już widziałem).

ocenił(a) film na 7
mackal83

No i w ogóle ten czarny charakter zdecydowanie za stary jak na chłopaka młodej dziewczyny.Co innego główny bohater.Tym bardziej twórcy powinni od razu zaznaczyć kim jest ta postać , a tego w ogóle nie było, za co należy się spory minus.
Widać , że w starych filmach bez opisu filmu ani rusz,by na 100% zrozumieć,bo po seansie czytając opis na Filmwebie wszystko staje się bardziej jasne.

ocenił(a) film na 8
mackal83

Fabuła jest prosta jak budowa cepa (według dzisiejszych standardów) .
Film daje ci wszystkie potrzebne informacje: napis "miejscowy cwaniak", pokazuje jak rąbie zegarek i idzie do lombardu (z NAPISEM lombard!) i obmacuje panią "love interest".
Naprawdę nie potrzeba tu więcej plansz, nie chodzi tu o zawiłe więzi rodzinne, ani skomplikowaną psychologię a narracja wizualna załatwia wszytko jak trzeba.



PS. Rozumiem że widz przyzwyczajony do filmów gadanych może się czasem trochę gubić przy filmach niemych. Z konieczności kino nieme przekazywało maksimum treści obrazami, a plansze starano się ograniczać (w końcu kto by chciał oglądać film w którym ponad połowa to napisy wytłuszczające najbardziej błahe dialogi i dokładne opisy co się dzieje). Standardowe wprowadzenie postaci wyglądało tak: ujęcie na twarz, plansza lub dwie, kilka czynności, lub min definiujących postać i to tyle.

Oczywiście różne filmy różnie do tego podchodziły np. w "Nietolerancji" Griffitha, kiedy widzowie jeszcze nie przywykli do pełnometrażowych, bardziej skomplikowanych fabuł (a już na pewno nie do równoległych linii czasowych) mamy multum napisów (to jest ten, a ten, chce tego a tego, a teraz drodzy widzowie przeskakujemy 1000 lat do tyłu gdzie mamy tego i tego...).
Tymczasem w "Portierze z hotelu Atlantic" powstałym pod koniec kina niemego nie mamy ŻADNYCH plansz, a i tak wiemy dokładnie co się dzieje -siła postępu.

Jeśli ktoś siedzi w kinie niemym to może zauważyć że po wprowadzeniu dźwięku nastąpił niemal regres - kino wczesnych lat 30-tych, szczególnie hollywoodzkie bywa paskudnie wręcz przegadane.