Poszedłem wczoraj na pokaz przedpremierowy we Wrocławiu - z ciekawości bo tyle się o tym filmie mówiło. Co to za piękny film! (te krytyczne głosy to chyba z zazdrości tylko bo nie rozumiem)i nie jakiś melodramat tylko film o życiu (i śmierci) pod butem sowieckiego imperium. Scena na moście wstrzącająca. Dodatkowo smaczku filmowi dodaje fakt, że historia miłości jest prawdziwa.
Również miałam szczęście obejrzeć przedpremierowy pozaz filmu we Wrocławiu, a dodatkową "wisienką do tortu" było spotkanie z Waldemarem Krzystkiem po pokazie...Jestem zachwycona, wzruszona historią życia Wiery,ale i poruszona przeszłością historyczną Legnicy. Utwory Ewy Demarczyk przyprawiały mnie o wspaniałe dreszcze, a głos, gracja i uroda Swietlany... wzbudzały na dnie serca mikro-nutkę zazdrości:-) Rozmowa z reżyserem natchnęła mnie nawet do małej wyprawy do Legnicy (szczególnie na cmentarz)...
Jednak pomimo, że to miłość rosyjsko-polska powinna rozczulić...najwiekszy żal ogarnia mnie, kiedy myślę o Jurze...
Najpiękniejszy film tej jesieni! Gorąco polecam wszytskim, nawet przeciwnikom romansów:) "Mała Moskwa" to tytuł, który trzeba zobaczyć!
Byłem wczoraj w kinie na Małej Moskwie. To się chyba nieczęsto zdarza, że po zwykłym seansie zrywają się brawa? A tak własnie było - cisza aż do końca napisów a potem brawa. Piękny film.