rewelacyjny film, oddający klimat tamtych mrocznych stalinowskich czasów,czsów pogardy i zniewolenia dla Polaków,ale :przelukrowana postać męża Wiery,takie zachowanie nie leży w naturze Rosjan, przesadzona historyjka księdza, który z ambony rozpowiadał o chrzcie dziecka oficera ormiańskiego.zaden ksiądz przy zdrowych zmysłach w tamtym okresie publicznie by tego nie zrobił.zbyt nachalnie narzucający się mężatce polski oficer,reszta bez zarzutu.polecam, to trzeba zobaczyć, chociażby dlatego, że tak mocno się ten film krytykuje, ciekawe dlaczego?
Zbyt nachalnie narzucający się polski oficer był podporucznikiem, czyli młokosem, poza tym ładnie wytłumaczył swoje zachowanie w scenie z fortepianem. Zauważ też, że o rzekomym rozpowiadaniu przez księdza z ambony o chrzcie sowieckiego dziecka dowiadujemy się tylko z rozmowy oficera KGB z Sajatem, więc nie musi to być akurat prawda.
pzdr
Mylisz się, nie oddaje atmosfery tamtych czasów. Jestem historykiem i wiem co piszę. Pod tym względem film jest zakłamaniem. Nie jest to jednak dokument, więc nie mam do tego pretensji. Nie wolno jednak wytwarzać w sobie wyobrażeń o tamtych czasach na podstawie tego filmu.
Mocno napisane, ale chyba nie o tym filmie? "Mroczne stalinowskie czasy" to prędzej w "Przesłuchaniu", albo tzw. teatrach telewizji ostatnio. Bo akcja "Małej Moskwy" toczy się w roku 1968, czyli jakby nie licząc jakieś plus minus 12-15 lat po tzw. epoce stalinizmu.
A film, tak swoją drogą, niezły, chociaż nie bez pewnych braków, tu i ówdzie trochę twórców fantazja poniosła, ale chyba o to w kinie też chodzi.