„Mała Moskwa” (2008) - 1967 rok., radziecka baza w Legnicy. Oficer lotnictwa z młodą małżonką przybywają wspierać polskiego sojusznika. Niestety małżeńską idyllę burzy polski żołnierzyk, który zaleca się do Rosjanki z wdziękiem nudnego walca drogowego.
Wielka miłość, która ponoć jest, ale widz na ekranie nie morze jej dostrzec i wielka tragedia, którą widz dostrzega, ale która bardziej drażni niż porusza (mordowanie niewiernych żon przez Armię czerwoną / KGB z przyczyn politycznych to rażąca przesada, nawet w melodramacie).
Nudne, infantylne, kobiece kino.
dobre kobiece kino to chyba kino innego typu. ja na tym filmie spodziewałam się zobaczyć jakiś historyczny dramacik, a dostałam tani romans, zero oryginalności i aktorów, któych nie lubię. też uważam, że film jest po prostu B E Z N A D Z I E J N Y i z wielkim poświęceniem kliknęłam ten 1 punkcik na 10. ale uważam, że nawet na 1 on nie zasługuje.