co sądzicie o takiej interpretacji, że Wiera jr. nie jest córką tylko tą samą Wierą?
Cały czas tak myślałam, że żeby jej nie zabijać wysłali ją do Moskwy, a zostawili informacje
o samobójstwie i pogrzebali. Za darowanie życia ma udawać córkę w Polsce
Teraz dwukrotnie obejrzałam film i widzę, że jednak to jest córka :P Niestety, po odkryciu
przeze mnie tej prawdy, wolę zostać przy pierwszej interpretacji. Wiera spotyka Michała na
cmentarzu i historia kończy się "szczęśliwie". :)
Wiera jr. to na pewno córka Wiery. Przecież akcja dzieje się ponad 30 lat później od "samobójstwa" Wiery. Jura i Michał są już staruszkami, a ona wygląda tak samo. I niby co się miało stać z prawdziwą córką Wiery? To zakończenie na cmentarzu jest lepsze niż klasyczny happy end. Pozostawia widza w zadumie nad poplątanymi losami ludzkimi i nad tragiczną przeszłością, którą wydaje się że znamy, a tak naprawdę nic o niej nie wiemy. Bo czyż to nie smutne że główni bohaterowie nigdy nie poznają prawdy o śmierci Wiery?
Czytając Twoją wypowiedź zastanawiałam się czy śmiać się, czy płakać. Chyba jedna płakać.
Zostajemy przyzwyczajeni do cukierkowych, nierealnych schematów.
Czy to był film o miłości? Nie, no co Ty. Przecież na końcu ona nie było pocałunku przy zachodzącym słońcu, poprzedzonego sceną ucieczki z własnego ślubu czy pogoni przez pół miasta, że wyznać ukochanemu miłość.
Jeśli zaś chodzi o zakończenie( jakże "nieszczęśliwe" wg Ciebie) było ono moim zdaniem bardzo dobre. Ojciec i córka spotkali się, ale cieszę się, że na tym koniec. Żadnych kiczowatych scen rodem z "Zerwanych więzi".