Po prostu, jak wy wyobrażacie sobie najlepsze i najciekawsze zakończenie Małych Kobietek?
Dla mnie Laurie nigdy nie wybierze dobrze. Nie kupuję jego cukierkowego, szczęśliwego związku z Amy, nie kupiłabym też związku z Jo.
W mojej wyobraźni istnieje tylko jedno zakończenie, w którym Laurie wychodzi za Amy, jednak nie jest w stanie jej pokochać, ponieważ dla niego istnieje tylko Jo. A ona zawsze jest krok do przodu, gnając za marzeniami, patrzy na niego z daleka...
Bardzo chciałam zaakceptować w tej wersji to zakończenie, ale jednego nie rozumiem. Dlaczego Laurie tak właściwie Amy pokochał? Za co? Ona sama mówi, że nie chce być tylko produktem zastępczym, a chwilę później go całuje.
Ja raczej nie uwierzyłam w ich uczucie. Zarówno ze strony Laurie'go jak i Amy. Chyba wygrały normy społeczne - trzeba mieć żonę, męża.
Właśnie też mi się tak wydawało. Gdy Laurie mówi Jo, że jest zakochany, to wyszło dość nieprzekonująco.