Wtedy już na 200% jestem w kinie. Aż żal, że wizja ujrzenia Stone u Gerwig, a do tego w towarzystwie Ronan, Pugh czy Chalameta przeminęła i to jeszcze na rzecz takiego wątpliwego talentu jak Watson (swoją drogą, naprawdę nie było lepszych młodych aktorek na zastępstwo?).