Gdyby nie kilka fajnych piosenek film by leżał i kwiczał do księżyca o widzów. Historia, która próbuje to wszystko skleić do, nomen omen, kupy, jest tak bzdurna, że nawet scenarzyści „M jak miłość” by jej nie łyknęli.
A tak jest całkiem znośnie. Oglądać przy wyłączonym monitorze.