Na plus zaliczyć mogę jedynie: piękne widoki i rolę Meryl Streep.
Film zrobiony dla kasy, licząc (niebezpodstawnie) na resentymenty widowni do piosenek Abby. Owszem muzyka sama w sobie miła do posłuchania, ale jeśli chcę naprawdę posłuchać sobie ABBY, to włączam jedną z wielu płyt CD jakie mam w swej kolekcji. Nie muszę przynajmniej wysłuchiwać "popisów" wokalnych Pierce'a Brosnana, któremu omal okrężnica nie puściła, tak się starał "śpiewać". Tak to i ja potrafię, ale tego nie robię, bo szanuję swoich najbliższych oraz sąsiadów. Historia opowiadana w tle nie ma najmniejszego znaczenia, gdyż służy tylko zgrabnemu połączeniu jak największej liczby utworów ze sobą. Daję 5/10 bo choć to zupełnie bezcelowy film, to w miarę poprawnie wykonany.
Jest wykonany na podstawie musicalu (teatralnego). Film był marzeniem Bennego i Bjorna. A no to nie śpiewaj, jak nie chcesz. ; ] Zresztą to ma być lekka i kiczowata rozrywka, a nie ogromne arcydzieło. Dla funu.
1. "Zresztą to ma być lekka i kiczowata rozrywka, a nie ogromne arcydzieło."
Dostrzegam tu pewną niekonsekwencję. Niezbyt dobrze o Tobie świadczy fakt, iż kiczowatą rozrywkę (a nie arcydzieło) oceniasz na 9/10...mhm...
2. No i co z tego że jest wykonany na podstawie musicalu? Przykładowo znam wiele adaptacji genialnych dzieł literackich, które można (te adaptacje) o kant d...
3. A bo to pierwszy film, który jest jakimś tam spełnieniem marzeń artystów, czymś bardzo osobistym, zrobionym bądź dla kaprysu, bądź z próżności (albo "dla funu")? Tylko, że wcale to nie oznacza iż będzie to od razu arcydzieło. Zresztą podług Twej interpretacji film ten jest bardzo osobistym kiczem ;]
4. Ergo jeśli ktoś robi kicz, to nie najlepiej świadczy to o tych którzy wydają pieniądze, aby go obejrzeć.