To jest film absolutnie O NICZYM! O NICZYM! Coś nieprawdopodobnego! Całkowite odmóżdżenie. Nie wiem, czy coś gorszego można sobie w ogóle wyobrazić!
I ty myślisz, że napiszesz mi jakąś połajankę i ja od razu zamilknę i nie będę publikował moich opinii? Ty naprawdę musisz mieć jakieś 8-10 lat, żeby wierzyć, że coś takiego się stanie.
"Bo niewątpliwie..." - Według ciebie, według mnie nie.
"robo" - poczytałam sobie cały ten dysput
po co się unosisz?
"mamma mija" to wszak dno, jak ktoś go po głupiemu broni (mam na myśli te wszystkie osobiste aluzje poniżej paska spodni itp.), to sam o sobie świadczy
podsumowując ten wątek - żałosne jest to, że takie "filmy" (fuj, że też muszę tak nazywać ten gniot) ktokolwiek oglada
a nie to, że głupio dyskutuje
pozdrawiam z placu boju o dobrą jakość filmów
Dlatego to robię, bo mam na to ochotę.
Tobie nigdy nie zdarzyła się jakaś wymiana zdań? Zawsze wszyscy się z tobą zgadzają, a jak ty usłyszysz zdanie, które tobie nie pasuje, to zawsze milczysz? Oczywiście nie uwierzę w to! Tak jest i tutaj. Nihil novi sub sole...
Ja wytrwałam 20 minut. Co za dno! Poziom żartów równy zero, główna bohaterka cieszy się, że nie wie, kto jest jej ojcem (fascynująca fabuła), nie da się tego oglądać.
Ja szczerze powiedziawszy już nawet nie potrafię sobie przypomnieć, o czym był ten pierd.
Inaczej to ujmę, ale co do treści się zgadzam. Rozczarowanie i totalny brak fabuły. Lubię bardzo musicale, ale Mamma Mia w ogóle nie przypadła mi do gustu. Jakaś babka ma dziecko i nie wie z kim, a dziecko bierze ślub i bedziemy się teraz zastanawiać, kto jest tatusiem. Dobry motyw na odcinek telenoweli, ale nie na musical trwający 2 godziny. Oprócz muzyki potrzeba jest jeszcze fabuła.
Fajnie, ze chcieli zrobić musical z piosenkami Abby, ale mogli się bardziej postarać. Takie Chicago można by z powodzeniem "przerobić" na dobry film fabularny, tak samo Olivera (zresztą przecież to Dickens) i wiele innych znanych filmów muzycznych. Prawda jest taka, ze gdyby Mamma Mia nie było musicalem, nie byłoby tu co oglądać. Przykro mi, jesli ktoś się poczuje urażony tą opinią, ale dla mnie to też jest kiszka.
Jak to się stało, że udział w tym - pożal się Boże - filmie wzięli udział dobrzy aktorzy? I Brosnana mi akurat nie żal, bo on z aktorstwem wiele wspólnego nie ma, ale Meryl Streep? Colin Firth? Co oni tutaj robią?
ja ogolnie musicali tez nie lubie, ale ten film uwielbiam! widzialam go jakies 5 razy i na pewno jeszcze kiedys obejrze. idealny na poprawe humoru, czy posiadowe z kolezankami przy winku, nie da sie siedziec spokojnie, chce sie tanczyc! nie rozumiem czemu wam sie nie podoba... ;- ) nie jest moze jakis `głęboki`, nie ma moze jakiegos przeslania, ale raczej nie o to chodzilo ?
To jest bardzo zabawny film o dupie maryni, ktory nie ma ambicji przekazywac glebokich tresci filozoficznych, tylko sprawic, zebys mial banana na twarzy, czyli usmiech, podspiewujac sobie pod nosem Abbe. To nie jest musical na serio, to jest raczej parodia musicalu albo komedia z elementami spiewu. Niech kazdy wymysli sobie nazwe, ktora mu pasuje, zamiast przynudzac, bo spodziewal sie nie wiadomo czego. Meryl Streep jest genialna aktorka i sprawdza sie w kazdej konwencji filmowej, poczawszy od dramatu skonczywszy na komedii. I tu tez swietnie sie sprawdzila. Wasze komentarze swiadcza o tym, ze brak wam dystansu do rzeczywistosci. Baba w starczym wieku jak ktos sie wyrazil o Meryl to wg was najwyrazniej powinna byc stateczna matrona robiaca na drutach sweterki dla wnuczat bo pląsanie w rytm Abby jej nie przystoi ani nieszkodliwe wyglupy. Ludzie, wiecej poczucia humoru wam zycze. I tyle szalenstw, zeby ich nie zabraklo na wiek starczy. Bo lepiej pląsac niz stetryczec i zgorzkniec. :-)
Popieram w całej rozciągłości. Śmieszą (i martwią) mnie ludzie, którzy wszędzie doszukują się głębi, przesłania, drugiego dna. Film jest prosty i taki miał być. Co innego, gdyby twórcy chcieli zrobić z tego arcydzieło, ale po prostu im nie wyszło. Wtedy rozumiałabym krytykę. W tym przypadku jest zupełnie bezpodstawna.
A wszystkim "wolę ambitniejsze kino" szczerze radzę wrzucić na luz. Nie staniecie się przez to bardziej dojrzali.
Mnie już te mądrale pod tytulem "wolę ambitniejsze kino" bokiem wychodza tutaj :-) Jakis urodzaj ich ostatnio. Gorsi sa od trolli internetowych. Gdzie się nie obejrzę, to się natykam na tych znafcuf kina :-) Czy to jakaś chęć dowartościowania się kieruje nimi? Nie wiem, ale to jest niestrawne i już mi się czkawką odbija.
Jedna z niewielu mądrych odpowiedzi na bardzo wiele przemądrzałych wypowiedzi. Też lubię tzw. ambitne kino, ale nie da się go oglądać w kółko. Ten film jest po prostu dobrze zrobiony, dobrze zagrany i zaśpiewany. Rozrywa na minimum 6.
Ech takich filmów się zawsze obawiam, jak słyszę że musical. 2 godziny machania rękami i tuptania ze śpiewem na ustach. Bardziej to operetka niż musical, chociaż operetki mają ten plus, że w większości nie rozumiem słów, przez co sprawiają wrażenie że O CZYMŚ są.
Ja właściwie już w ogóle nie pamiętam, o czym ten film był. A to chyba dlatego, że to był film o niczym...
Zgadzam się z panem powyżej. Każdy ma prawo oceniać wg własnego uznania. Odnośnie filmu - dałam tą biedną ''1'' tylko ze względu na utwory ABBY. Niektóre wykonania były bardzo dobre. Wcześniej słyszałam wiele negatywnych komentarzy na temat tego filmu, niemniej nie zraziło mnie to, wręcz przeciwnie - zaintrygowało. Więc oglądnęłam!
Przeżyłam ten horror! Ponoć to komedia romantyczna - nie zaśmiałam się ani razu (z ziewaniem było lepiej). M. Streep mimo wszystko nie uratowała tego filmu. Nie sądzę, bym oglądnęła go raz jeszcze ale nie napiszę "nie polecam". Każdy niech oglądnie i sam oceni.