Dla mnie rozczarowanie... lubię Meryl, bez problemu przyswajam klasyczne musicale, uwielbiam ich przetworzenia i parodie (fantastyczną i pomysłową zabawą z konwencją był np. "Wszyscy mowią kocham cię" Allena). "Mamma mia!" również nie sposób traktować serio, ale widzowie liczący na inteligentny pastisz z fajnymi smaczkami, będą mocno zawiedzeni! To po prostu tęczowy, wesolutki, romatyczny wodewil, w którym dwa bez końca powtarzane zabiegi inscenizacyjne to: greccy wieśniacy dośpiewujący refreny i starsze panie ruszające nagle w tan. Kurcze, za mało to jest, za mało... Poza tym zobaczycie dużo, dużo, dużo plaż, turkusowej wody, kwiatów, błękitnych okiennic, oliwek, osiołków itp. :-) Młodzi aktorzy - męczą.