On nie napisał, że na podłogę czy do łóżka, może porzygał się bardzo kulturalnie do klopa i nie było czego sprzątać.
A jednak .. Znam wiele musicali i nie polegają one na tym by nawet zjedzenie czegos upamiętniać piosenką
Ooo zgadzam się nie częstość, a jakość. Jakieś dwa lata temu byłam ,,zakochana" w bollywoodzkim kinie tam często śpiewają przez co wielu zraża, ale mi się bardzo te filmy podobały, a ten - koszmar...
Kino bollywoodzkie ma swój specyficzny klimat, każdy wie na czym on polega, to może się podobać, a jeśli komuś nie leży to nie ogląda, ja widziałem jeden bollywoodzki film i na tym poprzestałem :-)
Ten produkt filmopodobny to zupełnie inna bajka. Nie jestem jakimś wielkim fanem ani musicali jako gatunku (jednak wszystkie bardziej znane widziałem) ani samej Abby (choć znam wszystkie ich największe hity w wykonaniu oryginalnym), ale nie trzeba takim być żeby zauważyć że Meryl Streep (w mojej opinii najbardziej wszechstronna współczesna aktorka) czy Pierce Brosnan (mój ulubiony Bond) do musicalu to się akurat kompletnie nie nadają, oni się tam wręcz zbłaźnili, na co im to było i kto dobierał obsadę? Żenada jednym słowem i nie żaden hołd dla Abby tylko profanacja ich twórczości. Gdybym był fanem Abby poczułbym się osobiście tym filmem obrażony.
Zbłaźnili? Być może Brosnan, który chyba nie bardzo potrafił się odnaleźć w takiej konwencji jakby niedomagał, ale Meryl? Gdzie? Jak? Kiedy? Zagrała jak zwykle bardzo dobrze taką pozytywną, pracującą kobietę z kilkoma małymi marzeniami. A śpiewać to ona potrafi.
Ok, domyślam się, że Tobie ten film przypadł do gustu (nie wiem na ile, bo nie pokazujesz swoich głosów) i stąd odmienne od mojego spojrzenie na rolę Streep, która aktorką jest oczywiście genialną, ale moim zdaniem akurat nie w tym filmie, w którym to wypadła zwyczajnie źle.
Gdzie? - W tym filmie.
Jak? - Biorąc w nim udział.
Kiedy? - To film z 2008 roku.
To oczywiście moja, subiektywna opinia i tyle. Szanuję Twoje zdanie, bardzo dobrze, że je masz, nie wiem tylko dlaczego nie pokazujesz swoich głosów, ani nawet płci. Dlaczego? Wstydzisz się tego jak oceniasz filmy? Nie musisz, na tym portalu i tak jesteśmy anonimowi. Takie ukrywanie wszystkiego utrudnia nieco dyskusję. Pozdrawiam.
Nie pokazuję głosów, ponieważ w 99 przypadkach na sto, kiedy osobie, z którą rozmawiam kończą się argumenty, zagląda na profil rozmówcy i daje tekstami typu "haha a filmowi x dałeś 10/10, widać jaki mierny z ciebie bla bla bla". Płci jestem męskiej, jeśli cię to interesuje:)
A co do filmu, to oceniłem go na 6/10. Nie jest to ambitne kino i nie zamierza takim być. Lekki, przyjemny film na nudny wieczór, z dobrą (wg mnie jak widać) rolą Meryl i fajnymi piosenkami, ot co.
Ok, rozumiem, istotnie widziałem wiele tego typu "ciętych ripost" na Filmwebie, o których wspomniałeś (tutaj przydaje mi się wiedza na temat Twojej płci :-), więc wiem o co Ci chodzi, sądzę jednak, że takie riposty mają też swoje plusy, a mianowicie Ty możesz wówczas z czystym sumieniem zakończyć taką chamską dyskusję, nie odpowiadając dalej i jeśli ktoś myślący później się na taką wymianę zdań nadzieje to na pewno dostrzeże komu zabrakło argumentów. Mnie o wiele bardziej irytują riposty, które kompletnie nie mają żadnego logicznego sensu, a do tego są naszpikowane błędami ortograficznymi oraz składniowymi. Przykre, że z czasem staje się to normą i to nie tylko na tym forum, ale wszędzie :-(
Mnie jeszcze bardziej, może nawet najbardziej denerwują (delikatnie mówiąc) ludzie, którzy na każdą, nawet najbardziej konstruktywną krytykę odpowiadają "nie zrozumiałeś filmu".
Tu nie ma nic do rozumienia. Albo się podoba, albo nie. I tyle. Nad czym się rozkminiać? Dla mnie jest sympatyczny, dla innych tandetny - co z tego? Ja chętnie jeszcze raz zobaczę coś takiego, inni będą omijać tego typu filmy szerokim łukiem, ot co. Żadnych innych wniosków wyciągnąć się nie da.
Nie mówię o tym filmie, tylko o filmach w ogóle - "nie zrozumiałeś" to najczęstsza odpowiedź na jakąkolwiek krytykę.
Owszem, niemniej ja uważam, że tu nie ma nic do rozumienia. Wszystko zostało powiedziane, niczego nie trzeba się domyślać, nie ma żadnych ukrytych znaczeń, symboli, niczego, co by dawało do myślenia. Więc o co chodzi w tym stwierdzeniu "Nie rozumiesz"? Ludzie szafują nim na prawo i lewo, jakby nie znali jego deficji. Tutaj można mówić wyłącznie o upodobaniach estetycznych, subiektywnych i niezbyt logicznych. Rozumieć można matematykę, założenia filozoficzne, wiersze Herberta, a nie tego typu filmy.
Eee.. o co ci chodzi? Mam po raz kolejny powtarzać, że mówiąc o argumentach typu "nie rozumiesz" NIE MIAŁEM na myśli TEGO filmu?
A ja nie mówię konkretnie o tym filmie. Mówiąc filmy "tego typu" mam na myśli takie, w których fabuła jest prosta i wyraziście zarysowana. Jednak w niektórych przypadkach jest to uzasadnione, ba!, sama czasami tak mówię, kiedy film do mnie nie trafia.
Ech, czasami trudno się wysłowić. Przepraszam, trochę zamotałam.
Ponadto uważam (bez związku z poprzednią wypowiedzią), że film ma kilka niezaprzeczalnych zalet:
-uważam, że aktorstwo jest niezłe,
-fajnie pokazane ralacje matki z córką; osobiście znam taką rodzinę 1+1 i panuje w niej podobna atmosfera,
-aranżacje utworów ABBY są dość ciekawe, jednocześnie nie oderwane od oryginału,
-historia dość życiowa, brak podziału na czarne i białe charaktery, który mnie zwykle drażni,
-przyjemnie się ogląda, jednocześnie nie jest "wypchane" efektami wizualnymi,
-stroje-nie znoszę, kiedy w filmach kobieta chodzi po domu w eleganckim ubraniu, tu na szczęście nie popełniono tego błędu-Meryl ma na sobie ogrodniczki, przyszły mąż najchętniej nie zdejmowałby sportowych ubrań.
O rany! Ta dyskusja powyżej! Fiu fiu fiu, no bez komentarza, nie mam nic do powiedzenia na ten temat :-)
Co do argumentu "jesteś głupi i nie zrozumiałeś filmu" to się z Tobą zgadzam, również zdarza się bardzo często i zawsze jest tak samo od rzeczy. Tak to już jest, ludzie są różni i wielu musi zawsze mieć swoją "najswojszą" rację.
Brak mi słów , taaak , najlepiej zaśpiewać jak się nie ma nic do powiedzenia .
Tytuł , to jednocześnie najlepszy komentarz do tego filmu...
Zgadzam się z autorem wątku :-) Zostałem podstępem zaciągnięty na ten "film" przez moją byłą do kina i myślałem że umrę. Chyba nawet pogoda w TVP jest ciekawsza
już ponad półtora miesiąca minęło od kiedy widziałem to 'dzieło' i wciąż przechodzą mnie dreszcze i zimny pot się ze mnie leje.
A mnie sie film podobał i moim zdaniem gdyby nie było w nim tylu piosenek to by był nudny! A i nie należy porównywac tego filmu do bollywoodzkich filmów bo reżyser nie chciał stworzeć filmu bollywodzkiego tylko film na podstawie piosenek Abby gdzie akcja rozgrywa się w Grecji ,a nie w Indiach !
Po prostu dla jednych jest to udany lek na smutek. Widać, że jest ciepły. But nothing more...