Mamma Mia!, czyli: scenariusz tak ascetyczny, że prawie go nie ma, choreografia tak mizerna, że stanowi wręcz parodię choregorafii, Meryl Streep podskakująca z kumpelami na łóżku tak niezgrabna, że aż genialna, Pierce Brosnan śpiewający z takim przejęciem, że aż żal z powodu braku jego popisów wokalnych w filmach z Jamesem Bondem. Intryga pozorna, wydowiskowość wymuszona, a nieustanne rozegzaltowanie bohaterów irytujące. Co z tego - skoro film i tak jest fajny. Jeden z lepszych odmóżdżaczy ostatnich lat. "Mamma Mia" to orgia kiczu i złego smaku. Zapewne takie cele przyświecały twórcom filmu, i zostały one osiągnięte.
Film bardzo, bardzo, bardzo zły. Trzeba go zobaczyć. Ja już widziałem. 2 razy. A i trzeci pewnie obejrzę. Jednym zdaniem: jak na ścierwo, kawał niezłego ochłapu.
ABBA über alles!!