Takiej amatorszczyzny dawno nie było w amerykańskim music-hallu.Pod każdym względem.Poczynając na obsadzie a na dekoracjach kończąc.Meryl Streep wogóle na "czuje" komedii,co udowodniła już dawno temu chociażby w "Ze śmiercią jej do twarzy" czy "She-devil".Idealna do ról dramatycznych , czy demonicznych (rewelacyjna w "Diabeł ubiera sie u Prady")całkowicie gubi się w lekkim repertuarze.W rezultacie oglądaliśmy na ekranie podstarzałą Lolitę.Nie wymawia się kobiecie wieku , ale na ekranie widać już 60-tkę Meryl i jest niewiarygodna w roli matki tej dziewczyny.I te koszmarne ogrodniczki jak ze starych Sowieckich filmów o kołchoźnicach.
Interpretacja piosenek to osobny rozdział.Powiedzmy,że obroniły się w połowie przed całkowitym morderstwem I stopnia z premedytacją i w zmowie.Śpiew P.Brosnana to jedyny efekt komiczny(chyba niezamierzony?)w tym filmiku.
Można jeszcze tak długo , ale bądżmy bardziej miłosierni niż ci filmowcy.W telegraficznym skrócie :scenariusz cieniuki jak naleśnik , choreografia woła o pomstę do nieba , a reżyser włączył kamerę i poszedł na sjestę.I jeszcze na koniec gejowsko-poprawny Colin Firth.
W wyniku powyższego nawet piękne krajobrazy wydają się namalowaną na płótnie kiczowatą zastawką.
A ten "misic-hall" to jakiś program telewizyjny z byłej NRD?
Życzę ci, byś ty w wieku Meryl wyglądała podobnie. Reszty nie komentuję, bo to, co piszesz jest bez wartości.
Widać nie wiele wiesz o musicalach (może za to więcej o "music-hallach"?) Wydaje mi się, że niewiele jest takich ze złożoną fabuła, więc nie powinno oczekiwać się po nich jakiś zawiłej historii. Co do chorografii, nie wydaje mi się, że byłoby dobrym pomysłem rozbudowanie jej na takiej pięknej greckiej wyspie (nie te klimaty).
O interpretacji piosenek nie można powiedzieć, że się bronią bo są wykonane znakomicie, no ale Ty słyszysz inaczej, no cóż masz prawo.
Jednak pisząc o Meryl "podstarzała lolita", przyznam, że to zagmatwane i poplątane, skoro twierdzisz, że wygląda na 60 (moim zdaniem na góra 47) to jak można nazwać ją lolitą.
I to, że "gubi się w lekkim repertuarze" - uważam że w tej roli jest znakomita i bez niej film wiele by stracił. Życzyłabym innym aktorkom tak się gubić.
A co do ogrodniczek, podaj choć jeden tytuł "sowieckiego filmu o kołchoźnicach" gdzie noszą jeansowe ogrodniczki.
A ja po prostu oglądałem z myślą o dobrej zabawie, bez analizowania i bawiłem się przednio. Bardzo śmieszny i co ważne inteligentny film, nastrajający optymistycznie.
Zgadzam sie w 200% z autorami komentarzy - w -200% z autorem/ką postu. Takie "dziwne" opinie to żenada...
Nie zgadzam się z Tobą w żadnej kwestii. Meryl była rewelacyjna i prawdziwa, poza "Diabeł ubiera się u Prady" to moim zdaniem jej najlepsza rola. Ogrodniczki też są klimatyczne i pasują do niej :-). Chciałabyś by sprzątała hotel w sukni wieczorowej? Film świetnie zrealizowany, z cudowną muzyką, genialną rolą Meryl Streep i co najważniejsze pozytywny, aż człowiekowi ciepło się robi na sercu, a przecież o to głównie chodzi. Pozdrawiam!
Jak dla mnie to film był rewelacyjny !!!
"totalna porażka" to zbyt mocna i nietaktowna opinia do tego filmu.
Chyba autor/ka tego tematu nie widziała prawdziwych porażek.
Filmik się ogląda bardzo przyjemnie.
Pracuje w kinie i ludzie z sali wychodzili z szerokim uśmiechem na twarzy po projekcji :)
Z tego co wiem nie tylko mi się podobał ten film.
Poza tym film bije już rekordy w oglądalności ^.^
Niestety muszę się zgodzić, masz absolutną rację. Uwielbiam Meryl i niezwykle irytuje mnie jak dobry aktor gra źle (w jeszcze gorszym filmie). Nie oczekiwałam filozoficznych przemyśleń, emocjonalnych uniesień wiedziałam ze to produkcja niezbyt wysokich lotów, ale żeby aż tak niskich...
Zgadzam się - to była porażka. I faktycznie Meryl Streep tu nie pasuje. Pozbawiona seksapilu, podobnie jak jej koleżanki zdecydowanie odpycha romantyczną aurę tego filmu.
Jestem na NIE, tylko piosenki ABBY mi się podobają.
A ja powiem to tak możesz sobie myśleć c chcesz o tym filmie jak go ubóstwiam a Meryl bardzo dobrze się spisała w tej roli dobry aktor potrafi we wszystkim zagrać a nie tylko w rolach dramatycznych tak jak np. Johnny Depp w piratach gdzie wcześniej grał sztywniaków
Również uwielbiam Meryl, ale z opinią że Deep grywał wczesniej tylko sztywniaków nie zgodzę się. Chyba nie powiesz, że w Edwardzie Nożycorękim, Arizona Dream, Co gryzie Gilberta Grape, Truposz, Don Juan de Marco był sztywniakiem. Bardzo bym chiała, aby powrócił do wcześniejszego repertuaru, bo w Piratach o o ile fajną kreację stworzył to filmy w całej serii nie są zbyt wysokich lotów.
Dokładnie zapomniałam już o Gilbercie i Don Junanie :p Ale dałam taki mały przykładzik bo niektórym ludziom Johnny waśnie kojarzy się z takimi filmami jak Sweeny Todd czy 9 wrota :P
To fakt od czasów Piratów, przybyło mu zupełnie innych fanów. Co by nie powiedzieć o Johnnym jest świetnym aktorem jednym z moich ulubionych jednak cenię jego starsze filmy głównie z lat '90(z ostatnich 10 lat najbardziej podobały mi się Czekolada i Dziewiąte wrota).
Jednak Meryl Streep jest znacznie lepszą aktorką, nie znam wielu którzy mogą z nią się równać. Zastanawiam się czy widziałam ją kiedyś w jakimś bardzo słabym filmie i nic mi nie przychodzi do głowy...
Meryl Streep jest dobrą aktorką, ale w tym filmie nie zachwyca (przynajmniej niektórych:). W tej roli gra kobietkę, która wygląda na 60-latkę (zawalili z charakteryzacją?), ogrodniczki tylko podkreślają brak jakiegokolwiek uroku. A to ogromnie psuje romantyczną stronę filmu, jej kochankowie sprzed lat wyglądają młodziej i aż się dziwić Piercowi Brosnanowi (oczywiście chodzi o postać, którą gra).
Koleżanki Meryl S. to samo, szczególnie ta mała, jakiekolwiek zaloty w jej wykonaniu stwarzają wręcz odczucie niesmaku.
I w końcu poza wyglądem bohaterek, Meryl Streep dostaje zadyszki i nie daje rady w tym filmie. Komedia-musical - absolutnie nie dla niej.
Moim zdaniem będzie się podobać tylko jej fanom.
BTW: Johnny Deep jest bardziej uniwersalnym aktorem.
No widzisz, jak różnie można odbierać osoby. Dla mnie Meryl w tym filmie wygląda znacznie na młodszą niż jest, a do tego wygląda świeżo. Za to Piercowi nie wiele zostało uroku po Bondzie i ten brzuszek...trudno było go zatuszować. Dla mnie to nieco obleśne. No i kondycyjnie jakiś ciężkawy, w przeciwieństwie do Meryl. Muszę przyznać, że ciekawi mnie nieco w jakim momencie zaobserwowałeś zadyszkę Meryl, lub kiedy "nie daję rady"..?
Całe życie sądziłam również, że komedie-musical absolutnie nie dla mnie, a jednak myliłam się.
Zgadzam sie z autorem postu :) film jest kiczowaty..... (oczywiscie zaznaczam ze moim zdaniem... bo zaraz znowu bedzie wielkie bum...)
Bo Mamma mia jest trochę w konwencji komedii z przymrużeniem oka (choćby scena w kościele), zresztą podobnie jak muzyka Abby. Piosenki mają miłe, jednak nikt nie nazwie je artystycznymi utworami. Są lekkie, a i przyjemne jednak zachowują jakiś poziom więc nie można je nazwać całkowicie kiczowate.
Moim zdaniem film może nie pokazuje za wiele, jeśli chodzi o zawiłą , ambitną fabułę czy złożoną grę aktorską, ale ogląda się go bardzo przyjemnie. Poszedłem na niego z nastawieniem na tandetę, a wyszedłem mile zaskoczony. Trochę prawdy jest w tym, że 'Mamma mia!' czasami ociera się o kicz, ale na nim naprawdę można poprawić sobie humor. Piosenki mają taką pozytywną 'moc', miło się tego słucha, a na dodatek są ładnie wkomponowane w to co dzieje się na ekranie. Aktorzy... hmm... nie jestem jakimś wybitnym znawcą kina, ale uważam, że nie było aż tak źle. Przecież ten film nie jest nastawiony na poważną grę aktorską, tylko na luźną atmosferę. Jeśli aktorzy graliby tak w np. 007 (;P) to byłoby słabo, ale tutaj takie aktorstwo odbierałem inaczej. Może to przez tą pozytywną ścieżkę dźwiękową wpadającą w ucho patrzałem inaczej na resztę?
Nie jestem z pokolenia Abby, słucham całkiem odmiennej muzyki (Dragonforceeee :D), a jednak ten musical przypadł mi do gustu. Lekka historyjka z ładnym soundtrackiem, dzięki której od razu można poczuć się lepiej (pod warunkiem, że nie nastawiłeś/aś się na film pokroju Godfather:P).
Na tym filmie ubawiłam się przednio, był i śmieszny, i miał w sobie "to coś". Też nie jestem z pokolenia abby a słucham ich piosenek z przyjemnościa. Wg mnie nie można nie docenic tego filmu, bo był naprawdę wspaniale zagrany, zwłaszcza przez Meryl Streep, która pasowała idealnie do tej roli...
Totalna porażka ? Nie zgadzam się na takie zbesztanie tego filmu !
Takie music-halle powodują, u niektórych , że gdy człowiek wychodzi z kina ma uśmiech na twarzy !
Piosenki Abby są genialne . I super, że świat mógł sobie o nich przypomnieć.
A poza tym bardzo dobry klimat . Ludzie lubią czasami odbiec od codzienności np. od życia w mieszkaniu itp.
A do tego film ten zawiera śmieszne sceny.
"I jeszcze na koniec gejowsko-poprawny Colin Firth. "
No i przynajmniej nikt się raczej tego nie spodziewał i główni bohaterowie mają na końcu partnerów .
Mogłabym iść na ten film trzeci raz.