Na "Mamma Mia" oczekiwałam z niecierpliwością od lutego , kiedy w kinie zobaczyłam pierwszy trailer . Spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego i nie zawiodłam się ! Świetny film , a SOUNDTRACK to po prostu mistrzostwo, zdecydowanie największy atut filmu ;) MERYL STREEP - ta kobieta po raz kolejny sprawiła, że szczęka opadła mi do samej ziemi. Już nie chcę mówić o tym, że wypadła naprawdę świetnie, bo to oczywiste, ale wielkie brawa za odwagę i za to, że zgodziła się wystąpić i wbić w ciasne kostiumy, symbole mody lat 80. ;D I jeszcze Colin Firth, którego kocham absolutnie a także Pierce Brosnan - muszę to powiedzieć - niesamowicie męski i seksowny pomimo swojej prawie 60tki ;) Zaskoczyła mnie też, bardzo pozytywnie, Amanda Seyfried, którą pamiętam z roli głupiutkiej Karen w filmie "Wredne Dziewczyny" (który zresztą uwielbiam ;p). Myślałam, że po takiej roli nie dostanie żadnej ambitniejszej propozycji, ale na całe szczęście pomyliłam się!
Film dostanie ode mnie 10 choćby za to, że wchodząc na nasze kina pod koniec sierpnia, pomógł mi przegonić smutek i przygnębienie związane nieodłącznie z rozpoczęciem szkoły i przywrócił cudowny , wakacyjny nastrój okazując się lekarstwem na jesienną chandrę! :)