PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=663039}

Maria, królowa Szkotów

Mary Queen of Scots
6,0 18 888
ocen
6,0 10 1 18888
4,9 18
ocen krytyków
Maria, królowa Szkotów
powrót do forum filmu Maria, królowa Szkotów

Zastanawiam się kim był i co robił konsultant historyczny tego filmu. Sam film mi się podobał: wspaniałe zdjęcia, muzyka i kostiumy; bardzo dobre kreacje Saorise Ronan i Margot Robbie. Jednakże kilka spraw zirytowało mnie bardzo.
1. David Rizzio - muzyk i (później) zaufany sekretarz Marii Stuart był Włochem. Portret z epoki przedstawie białego mężczyznę. Dlaczego więc jego rolę odgrywa aktor o ciemnej karnacji, pochodzący z Puertoryko ? Na portrecie Rizzi nie wygląda na kogoś urodzonego na Antylach.
2. Murzyni na dworze Tudorów. Owszem, w szesnastowiecznej Anglii żyły osoby czarnoskóre. Były służącymi, trębaczami, kupcami, prostytutkami, tkaczami jedwabiu. Ale czarnoskóry lord ? Czarnoskóry ambasador ?! Wg mnie to duże przegięcie.
3. Bess z Hardwick, hrabina. Bladoskóra niewiasta o rudawych włosach (portrety z epoki). A w filmie ? Bess gra ciemnowłosa aktorka o azjatyckiej urodzie.
Ktoś powie, że to szczegóły, że się czepiam. Ale na szczegółach przecież film historyczny powinien być zbudowany. Na wierności realiom epoki.
Co by było gdyby, np. Churchilla zagrał szczuplutki aktor o bujnej czuprynie, albo w filmie o wydarzeniach w Selmie w 1965 roku pastor King był biały ?

ocenił(a) film na 4
Kalina1710

W pełni się zgadzam. Zidiocenie politycznej poprawności zniszczyło ten film.

Korgan_

Niby co? Kolego, nie wal sloganami, bo oczy bolą. Mówimy o zwiastunie czy całym filmie? Bo jak o całym, to jest mocno pokręcony, a zwiastuny są właśnie zwodnicze i bardzo dobre, mimo wszystko. Skupianie się na kwestiach rasowych w ocenie filmu świadczy jak najgorzej o osobach, które takie kwestie podnoszą, przy braku innych argumentów. A fe, bzde, trawe!

ocenił(a) film na 4
Saburra

Nie jestem twoim Kolegą :)

Korgan_

Aaaa, to bardzo mi miło.
Po pierwsze, "Twoim kolegą" :).
Po drugie, to nie pierwszy problem z używaniem odpowiedniego języka, bo definicja "poprawności politycznej" nijak się ma do wypowiedzi Kaliny1710 o filmie, którą zirytowały li tylko podmianki rasowe.
Po trzecie, co do kolorowych uwag Kaliny, a więc pośrednio i uwag "mojego niekolegi". Doprawdy wierność realiom epoki i akurat wymienione szczegóły (na sto innych, które raziłyby historyka po oczach) jakoby są ważne w filmach? Przecież tam jest mnóstwo bzdur historycznych i to wizualnie od razu do wyłapania, nie mówiąc o scenariuszu, szczególnie zaś dialogach. W ogóle dramat, że nie używają jeszcze ówczesnego języka, nie? Bo przecież powinni. To tak samo razić powinno szczegółowca jak "Murzyni odgrywający arystokratów i dyplomatów". Przecież to jedynie kwestia umowy, co uznajemy za ważne, a co za nieważne przy określaniu, że film o czasach sprzed 500 lat czy 2 tys. lat jest razi jako "niewierny epoce". A muzyka się podobała, choć nijak się miała do czasów i w ogóle słabo pasowała do obrazu. No, popatrz.
Hm, niby w jakich filmach, poza np. niektórymi dziełami Kurosawy, widać pieczołowitość i dbałość o szczegóły? Jakoś nie przypominam sobie żadnego europejskiego czy amerykańskiego w odniesieniu do odległych epok historycznych, jak właśnie XVI w. To pomstowanie tylko na udział kilku osób nieeuropejskiego pochodzenia w takim dziele jak "Maria królowa Szkotów" pokazuje cudnie charakterystyczne zjawisko. Przy tak nowoczesnym wydźwięku dialogów akurat Murzyni są be.

Saburra

Oki czekamy z niecierpliwością na film/serial osadzony np w XVIII-XIX w Arizonie gdzie plantatora i właściciela niewolników zagra np Idris Elba lub Ice Cube itp a w gronie tych drugich Tilda Swinton i Dolph Lundgren itp Czekamy na te "kwestie umowne"

ocenił(a) film na 8
Saburra

Dawno nie przeczytałem komentarza równie zabawnego, co prawdziwego. I podpisuję się pod tym oburącz. Kolego ;)

Saburra

Masakra! Ukleknijmy wszyscy zatem przed BLM

Saburra

Po tym jak kolejny czarnoskóry pojawił się pośród ludzi szlachetnie urodzonych tamtej epoki....zamknąłem allplayera....

Kalina1710

Bardzo trafnie to ujęłaś. Czytam właśnie poniższy artykuł i forumowicz w pełni zgadzają się z tym, co napisałaś, ale oczywiście u nas hejterzy muszą mieć ból d*py.
Oto link do artykułu i niektóre wypowiedzi:
https://www.quora.com/Is-the-inclusion-of-black-actors-in-the-movie-Mary-Queen-o f-Scots-based-on-reality-or-is-it-historical-revision

"While there were a few black people in England at that time, they were mostly poor and living in London. The likelihood that any significant character in the story of Mary Stuart was black is minimal. There is an increasing tendency to have black actors playing historical characters who almost certainly were not black: for some reason having a black actor play a historically white character is acceptable, while having a white actor play a historically clack character is not."

"What if…
A new movie about Martin Luther King Jnr is going to have Brad Pitt play him. Do you think the black community would say anything?
Or a movie about tribes in Africa has half the tribe played by Swedish looking people?
Equality gone wrong."

Pozdrawiam!

szamanisko

w punkt

Kalina1710

Nie można się nie zgodzić. Poprawność polityczna serwowana przez dzisiejsze kino rani oczy i intelekt. Do tego każdy komentarz przeciwko takim praktykom, natychmiast jest negowany przez zwolenników nowoczesnej "równości". Takie filmy na dłuższą metę wykrzywiają historię a może po prostu chodzi o napisanie jej na nowo ?

ocenił(a) film na 5
belkot666

Nie, chodzi o przełamywanie barier rasowych, a nie pisanie historii na nowo. Ma to zreszta dużo więcej sensu, jak się wie, że reżyser tego tekstu jest z środowiska teatralnego. Tam to przecież nic nowego. Chociaż mnie samego taki casting w przypadku epiki historycznej nie przekonuje - obecność czarnoskórego lorda na ówczesnym dworze miałaby dużo następstw (jak chociażby rasizm względem takiej osoby i wiele innych) a tego tutaj zupełnie nie ma. Tak czy siak - myślę, że lepiej sprawdzić co powodowało kogoś z kim się nie zgadzasz zamiast przyjać nieprzychylna interpretację ;)

ocenił(a) film na 5
Jaturul

Pytanie, czy przełamywanie barier rasowych w tej właśnie formie ma sens, jest dostatecznie dużo "niezagospodarowanych" czarnych postaci historycznych na stanowiskach, którymi można by się filmowo poinspirować (ojciec Dumasa, Abram Pietrowicz, nasz rodzimy Jabłonowski). W sytuacjach, w których takich postaci nie ma, można robić silnych bohaterów w historycznie poprawnych kontekstach. W serialu Turn są silni, ciekawi czarnoskórzy bohaterowie, którym jednocześnie nie można zarzucić magicznego awansu społecznego. W przypadku owego czarnego lorda to tak jak zauważyłeś, pociągałoby to za sobą jakieś konsekwencje, a pominięcie ich może w mniej świadomych widzach wyrabiać przekonanie, że o co chodzi z tym całym rasizmem, skoro czarnoskórzy zajmowali takie pozycje na dworze ;)
Jakbym była reżyserką to mimo wszystko nie mieszałabym w takich produkcjach poetyki teatru i filmu, to jednak różne światy rządzące się swoimi prawami.

Kalina1710

Ciekawe, że wszystkie (sic!) Twoje uwagi odnoszą się do nieadekwatności rasowej aktorów. A mnie (po studiach historycznych) dużo bardziej razi o wiele więcej rzeczy, a jednak nie przyszłoby mi do głowy ocenianie tego filmy właśnie pod tym względem. Cała postać Marii jest skonstruowana w dziwny sposób, a ona właśnie jest główną bohaterką. Nie czytałam jeszcze słynnego/osławionego życiorysu Marii I pióra Guya, więc nie mogę ocenić, jak ta konstrukcja się ma do zaprezentowanych w najświeższej biografii wnioskowań i wywodów, jednak to jest zbeletryzowana pozycja popularnonaukowa, a w przypadku filmu mamy do czynienia z zupełnie innym przekazem.
Natomiast charakterystyczne u krytyków na Filmwebie jest pierniczenie o:
- zaczernieniu widoków przez niektórych aktorów (Aha, rozumiem, że najważniejsze jest podobieństwo aktora do pierwowzoru sprzed wieków, choćby miał wyglądać jak karykatura człowieka współczesnego, ślinić się i ściskać sobie nogi deszczułką - vide: Ferdynand, którego świetnie zagrał prześliczny Łukaszewicz w "Królowej Bonie", bo przecież to była szkarada, choć bardzo mądra);
- braku autentyczności odnośnie do spotkania dwóch królowych (Czego się nie robi dla dramatyzmu, spięcia emocjonalnego, a nawet wybuchu i najważniejszego momentu w literaturze, teatrze czy nawet filmie od wieków? Spotkanie Bacha i Haendla to przecież fikcja do kwadratu, a jakie fantastyczne efekty przyniosła w sztuce, chociaż leci się w kulki w tych tworach ze współczesnym myśleniem i jest to kompletnie ahistoryczne, do tego tak nieprawdopodobne jak lądowanie na Marsie),
- żałośnie nieautentycznym/komicznym/poprawnym politycznie szkockim akcencie Marii, która jakoby miała francuską wymowę, bo się we Francji wychowała, chociaż jej otoczenie było na początku szkockie (Co jest właśnie bzdurą, ponieważ np. angielski ambasador, który rozmawiał z Marią, oczywiście, po francusku, zaznaczył w raporcie, że miała silny szkocki akcent... No, ale spece od siedmiu boleści i tzw. zdrowego rozsądku wiedzą lepiej, gdy właśnie nie wiedzą),
- rzekomo nieprawidłowych dla XVI w. kolczykach (Tak, widziałam takie uwagi, ale widać ktoś nie ma pojęcia o XVI-wiecznej ikonografii, bo dokładnie takie samiuteńkie, zwielokrotnione kolczyki - nazywane w XVIII w. kreolskimi, czyli zwykłe kółka - jak te, które rzucają się w oczy u Marii, widnieją np. na portrecie z epoki innej kobiety pochodzenia dynastycznego, a jest tego więcej).
Tego rodzaju uwagi świadczą tylko o osobach je wypowiadających, nie o filmie. A do samego dzieła można mieć wiele zastrzeżeń, ale nie takich... Trzymajmy poziom filmowy, nie rasowy. Przecież to li tylko film fabularny, a nie dokument. No, litości! Poziom uwag ma jednak znaczenie. Już pomijam, że ci rzekomo źle dobrani rasowo aktorzy grają lepiej niż niektórych bladziochów, chociaż wszystkie role są niefajnie skonstruowane, a to już poważna wada filmu, do tego nie można jej nazwać jedyną. Mnie mogłyby razić kostiumy, ale nie rażą, bo są świetnie zaprojektowane, a chociaż nieautentyczne, mają wymowę i styl, coś jednak wyrażają, jak sztuka w ogóle, są spójne, ciekawe i inspirujące. Ale najlepiej się czepiać Murzynów i Chińczyków... Fuj, psuj!

ocenił(a) film na 6
Saburra

Cóż, podczas seansu właśnie te kwestie, które wypunktowałam, zirytowały mnie tak bardzo, że aż postanowiłam dać upust tejże irytacji na forum Filmwebu :)
Do uwspółcześnionych dialogów, wybielonych zębów, czy ahistorycznego wyglądu strojów i fryzur w filmach historycznych jakoś się już przyzwyczaiłam; od "zawsze" takie elementy się w nich pojawiają (swoją drogą zachwycił mnie "Henryk V" Branagha, w którym aktorzy mają realistycznie "zepsute" zęby lub wręcz "braki" w uzębieniu. Szczególnie rzuca się to w oczy w scenie bitwy pod Azincourt - polecam !).
Co do spotkania Elżbiety I z Marią Stuart, do którego w rzeczywistości nigdy nie doszło - w filmie ta wymyślona scena broni się swoją umownością. Te powiewające prześcieradła (?), które rozdzielają obie władczynie, nie pozwalając przez długi czas jednej i drugiej spojrzeć sobie w twarz - tworzą taki nierzeczywisty, poetycko - baśniowy klimat, który wg mnie ma sugerować nierealność tejże sceny. Ja to tak przynajmniej odebrałam.
Muzyka jest pompatyczno - historyczna; podobała mi się i wg mnie mnie pasuje do filmu. Zresztą trudno dyskutować o upodobaniach i gustach muzycznych. Jest ich tak wiele; jednym coś się podoba, a innym głowa puchnie i uszy odpadają :)

Kalina1710

Wiesz co, Kalino. mnie takie kwestie rasowe bardzo zirytowały sporo lat temu. Już nie pamiętam, co to było,ale właśnie przez moją bardzo silną irytację (bo przecież pochodzę z kraju mocno jednolitego etnicznie, ale to jednak z powodów mocno niefajnych, jak ludobójstwo i przesiedlenia), a potem zastanowienia nad kwestią, uznałam, że faktycznie... Nigeryjski korzeniowo aktor jak najbardziej mógłby zagrać króla Anglii, nawet Henia V, który były biały jak neandertalczyk i miał bardzo nieprzyjemny, odpychający wyraz twarzy (Chiwetel Ejiofor ma niezwykle depresyjny za to). To mi się na przestrzeni lat zmieniało i dzisiaj w ogóle nie stanowi problemu, dlatego że poziom umowności tak w teatrze, jak w filmie bardzo mocno już się zbliża do tego punktu, że kobieta może grac faceta (Feldman Nikifora), a karzeł giganta. To jest umowne. Bardzo mi przykro i strasznie mnie to uderzyło, że Twoje uwagi odnoszą się tylko do rasy. Bo w tym filmie jest tak wiele rzeczy ahitorycznych, że zwracanie uwagi tylko na kolor skróry jest po prostu nie fair. A dzisiaj będę mieć w rękach tę osławioną biograffę Marii i zobaczę, czemu ją (rzekomo za Guyem) przedstawiono tak mocno pro. bo mnie akurat jej osoba wydaje się mocno nie za teres po lekturze biografii Boguckiej. Ścisk per pik ;)

Saburra

Odpowiem niżej, bo mnie Branagh zachwycił jako Henryk V i jako Jago. A przecież fizycznie zupełnie nie pasuje do postaci. To samo z Ryszardem II w interpretacji (bardzo przegiętej) w "The Hollow Crown". Chociaż z wieloma podejściami się nie zgadzam, to akurat te role były wybitne, żeby nie powiedzieć, że momentami porażające. Miałam dreszcze! Autentycznie. A Małgorzata
Andegaweńska w interpretacji Sophie Okonedo? Jest świetna, ciekawa, nietypowa. Ile by się traciło, gdyby aktorka nie mogła jej zagrać, bo "nie jest biała"? W operze już dawno przestano na to zwracać uwagę, wiec dlaczego w megasztucznym z założenia filmie ma to być problem? Ja bym tę postać inaczej zagrała, a Veerle Baetens była dla mnie o wiele lepsza, ale bez przesady... To stukanie obcasikami po posadzce... Dramat. Może to szczególik, ale mnie bardzo jednak rażą cwaniactwa w kostiumach. Obcasy to dopiero XVII w. Tutaj co mają oznaczać?

Saburra

Sorry technicznie. że nie mogę napisać od razu (część wypowiedzi mi skasowało), bo chociaż śledzę Filmweb od dawna,to dopiero co się zalogowałam. Masz rację, że scena spotkania była nieziemsko piękna, bajkowa i ważna, ale znów ją zwarzyły koszmarne dialogi. Akurat właśnie dialogi, nie co innego (co mnie razi jako historyczkę na zasadzie odruchu), bardzo mnie zniesmaczają i uprzedzają do tego filmu. Są po prostu koszmarne. Ale fajnie różnicuje się (współczesną, w czym tkwi błąd!) wymowęaktorek - jedna mówi z wymuszonym wysokoangielskim akcentem, ale słychać, że jest Aussie, a druga ma silny szkocki akcent. Tej sceny nigdy bym nie przegapiła, ale jednak jest durnowato rozwiązana, a to juz poważny błąd reżyserki.
Co do muzyki, nie uważam, że o gustach sie nie dyskutuje, bo one z czegoś wynikają, co można nazwać jak najbardziej. Dla mnie lepiej, gdy muzyki w ogóle nie ma,a gdyby miała być taka jak tu, lepiej ją uwalić.

ocenił(a) film na 6
Saburra

Z tą umownością w filmie to bym nie przesadzała. Szczególnie w filmie historycznym. Taki film jak "Dogville" może sobie być umowny, natomiast jeśli chodzi o przedstawianie postaci historycznych, to generalnie aktorzy robią bardzo dużo, aby upodobnić się do oryginału. Weźmy chociażby oscarowe role Gary`ego Oldmana jako Churchilla czy Daniela Day - Lewisa jako Lincolna. O tym ostatnim pisano nawet, że on STAŁ SIĘ Lincolnem. Co do Nikifora i zagrania go przez Krystynę Feldman - owszem do roli faceta wybrali kobietę, ale jaką kobietę ! Fizycznie bardzo przypominającą krynickiego malarza. Zwróć uwagę, że Feldman grając Nikifora nie paraduje w sukienkach i w pończochach (a przecież jest kobietą), tylko w za dużych męskich marynarkach, kapeluszu, okularach. Ma też ten charakterystyczny wąsik. I gdzie tutaj ta Twoja umowność ?
Natomiast co do moich "rasowych" uwag. Podobny ból zębów i irytację odczuwałam oglądając "Narodziny narodu" D.W. Griffitha. Tam Murzynów (poza statystami) grali biali aktorzy i również BARDZO mi to nie pasowało. Nie mówiąc już o gloryfikacji Ku Klux Klanu....

ocenił(a) film na 3
Kalina1710

Daj spokój, nie tłumacz już. Szkoda twojego cennego czasu.

Bardzo dobrze napisane posty na temat tego filmu. Dziwnych czasów dożyliśmy.

PS. Dla mnie porażką roku były już nominacje do Oscara dla "Black Panther". A taki np. "The Favourite" przeszedł w zasadzie bez echa.

Kalina1710

zgadzam sie

gabigabi7

z Kaliną

Kalina1710

MEGA Politpoprawny GNIOT

Kalina1710

W życiu codziennym nigdy nie zwracam uwagi na kolor skóry czy wyznanie. Ale od filmu historycznego wymagam chociaż trochę autentyczności. Tutaj chyba dobranie obsady bardziej by pasowało do komedii historycznej. Niech białe postacie będą dalej białe a czarne niech będą czarne, albo róbmy komedię

marlboro_boy

w punkt

ocenił(a) film na 5
Kalina1710

Tak, czepiasz się. Rasisto.

ocenił(a) film na 10
Kalina1710

Tak napisze,a komu to przeszkadza?? Ja na przykład oglądając ten film nie miałam bólu du py(w ogóle nawet nie zwróciłam na to uwagi)że kogoś gra czarny aktor,a jakaś tam hrabina nie jest biała i rudowłosa tylko o zgrozo jest Azjatką.Serio ludzie już nie macie się czego czepiać? Widać ze musicie mieć jakieś uprzedzenia bo normalni ludzie nie zwracają na takie rzeczy uwagi :D Czyli mamy wrócić do czasów kiedy to biali pomalowani na czarno grali postacie czarnoskóre.. chyba macie nudne życie..

sabina097

Ale po co pomalowani na czarno? Przecież biali mogą grać czarnych i nikt _normalny_ nawet nie zauważy. Tylko osobom z uprzedzeniami będzie to przeszkadzać.
W ogóle sporą dyskryminacją jest, że nie dopuszczono czarnoskórych aktorek do ról Marii i Elżbiety. O takich rzeczach powinno się głośno i otwarcie mówić. Widocznie część osób zajmujących się castingiem była rasistami.

Swoją drogą cieszę się, że Tarantino kręcąc "Django" wykazał się tak daleko posuniętym rasizmem, bo gdyby doborem obsady zajęła się tak tolerancyjna osoba jak Ty ciężko byłoby się w tym filmie połapać.

Kalina1710

W pełni popieram!

ocenił(a) film na 5
Kalina1710

Przecież jest oczywiste, że autorzy poszli w licencja poetica - dokonali swojej interpretacji dramatu historycznego i poniekąd zawsze film historyczny jest po części współczesny. Natomiast tu pewne rzeczy rażą i nie bardzo chcemy to kupić tych Murzynów, Azjatów na dworach, a nie jest tak integralne w historii jak wizja Romeo i Julii - Baza Luhrmanna dziejąca
się w Verona Beach na Florydzie, czy Tytus Andronikus.
Tu mamy problem z pewną integralnością historii, bo można bardzo daleko w pewnych kwestiach popuścić wodzy fantazji, jak w przypadku kostiumów w Kleopatrze, gdzie Elizabeth Taylor nosi np płaszcz podczas bitwy pod Akcjum, w którym bez problemu i dziś można by wyjść na ulicę, ale cały film nie zgrzyta.

ocenił(a) film na 4
Kalina1710

Jezu, ten czarnoskóry ambasador to było takie przegięcie, że mi się rzygać chciało o.O Z jednej strony starają się odwzorować stroje i scenografie z tamtej epoki, podążać jakoś za faktami historycznymi, a z drugiej TAKIE COŚ.

Kalina1710

Właśnie obejrzałam i moim zdaniem film ma bardzo dużo zarzucenia.
Akurat mnie kolor skóry nie razi. Gdybyśmy chcieli być dosłowni to Jhonnatan Rhys Meyres nie powinien grać Henryka VIII starszego niż 30 lat, a ogólnie wszyscy bohaterowie powinni mieć odstręczający wygląd. Zepsute zęby, ślady ospy i syfilisu, brzydkie rysy twarzy, gnijące rany i owrzodzenia - wszystko to było powszechne i codzienne w tamtych czasach. Jakoś nikt się nie piekli, że na aktorów da się patrzeć.

Kalina1710

Historycznie to dno i krew menstruacyjna płynąca po gejowskich plecach ale takie czasy nastały.

Kalina1710

Delikatny SPOILER na końcu komentarza, jeśli można o czymś takim mówić w filmie biograficznym ;)
Fakt, w tamtych czasach czarnoskóry był w większości niewolnikiem w takich państwach jak Anglia, Hiszpania czy Portugalia, a nawet gdyby był wolnym człowiekiem, to jakim sposobem miałby dostać się do konserwatywnej, szlacheckiej rodziny i stanąć na jej czele... Pomijając ten absurd, po obejrzeniu filmu zapoznałem się na szybko z najważniejszymi faktami z życia Marii Stuart (nie jestem znawcą jej życiorysu) i wydaje mi się, że ten etap jej historii był przedstawiony w miarę poprawnie, jak na to co mogli pokazać przez 2 godziny. Chociaż Saoirse podobała mi się w tej roli scenariusz nie pozwolił jej się wykazać, tak jak i zresztą innym aktorom. Często miałem wrażenie, że oglądam program dokumentalny na kanale History lub jego odpowiedniku, gdzie oprócz wywiadów z profesorami, mamy krótkie aktorskie ''rekonstrukcje'' zdarzeń pokazujące czyste fakty. Od filmu wymagam czegoś więcej. Jakiegoś pomysłu, przedstawienia postaci, jej rozwoju, przemyśleń, tymczasem każdy bohater był tu zwykłą wydmuszką. Od zdarzenia, do zdarzenia. Z tego powodu z czasem zacząłem się nudzić. Dodatkowo w dwie godziny filmu Maria Stuart oprócz jednej wygranej bitwy (buntu swojego brata), była robiona w konia ze 3 razy...przez co wyszła mi tu na totalną pierdołę, tak jakby się nie spodziewała, że po zadźganiu jej przyjaciela/kanclerza, gdzie pozwolono sobie na bardzo dużo względem niej, takie rzeczy nie będą się powtarzać. Ogólnie jak dla mnie wyszło średnio.

ocenił(a) film na 8
Kalina1710

Widać że masz problem z rasizmem. To takie nieco ahistoryczne tło polegające na zróżnicowanej rasowo obsadzie ma swój sens. Pojawiają się aktorzy i aktorki czarnoskórzy albo pochodzenia azjatyckiego. To świetny sposób na oswajanie widza z różnorodnością kulturową i etniczną która staje się coraz bliższa w świecie zachodnim. Szczerze mówiąc gdyby nie Twój komentarz nie miałbym pojęcia że są ludzie którzy mają z tym jakiś problem. Przecież nie o kolor skóry tu chodzi a o warsztat i talent danego aktora

Flauius

i dlatego nie mogę się doczekać filmu z czarnymi esesmanami rozmawiającymi w jiddisch, rozstrzeliwującymi żółtych żydów

Kalina1710

Po tym jak kolejny czarnoskóry pojawił się pośród ludzi szlachetnie urodzonych tamtej epoki....zamknąłem allplayera....

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones