Patrzenie na Nicholsona gdy grał prezydenta USA i krzyczał do Marsjan wycofując się do bunkra ..
-"...The front line was replaced with fresh agents, like magic. Big crowd, professionally organized, but nobody came close to breaching the fence...have been greeted with the most vicious dogs, and most ominous weapons, I have ever seen. That’s when Martians would have been really badly hurt, at least..."
..było naprawdę zabawne .Dobrze że Marsjanie chcieli w tym filmie atakować..Bez ataku wysiadłaby cała dramaturgia .Zawsze ktoś musi atakować bo bez prawdziwych atakujących spada oglądalność .Bez prawdziwych emocji i prawdziwych ofiar to nie jest film tylko "prowokacja Gliwicka ". To znaczy gó**ne fortele ludzi którzy mają za dużo czasu ,władzy i zbyt wysokie przekonanie o swoim malutkim IQ .W dodatku ludzi całkowicie wypranych z dobra .