Dużo zielonej galaretki. Takiej jaką robiła nasza babcia. I całe mnóstwo przypraw, z Jerzym Skolimowskim tłumaczącym (nie bez problemów) z kaczego na angielski.
Dobra zabawa. Nie tylko dla orłów wyspecjalizowanych w "czytaniu między wierszami".
Wybuchowa -- dobrze powiedziane! :-) Właśnie wczoraj obejrzeliśmy sobie do kolacji po raz enty. Raz na rok średnio oglądamy i za każdym razem coraz bardziej mi się podoba. Jak dla mnie tu wszystko dzieje się "między wierszami". Fabuła i obrazy to tylko pretekst nasuwający mnóstwo myśli i skojarzeń. Ale jak kto chce, może oglądać dla samych wybuchających zielonomózgich ludzików ;-) Uważam, że też warto. Prześmieszne!