Bardziej dramat niż horror ale i tak powinien zaciekawić horrormaniaka swoim oryginalnym podejściem do tematu wampiryzmu. Romero w inteligentny i dojrzały sposób przedstawia nam historię Martina - chłopaka-wampira. A może tylko chłopaka z problemami psychicznymi, myślącego, że jest wampirem? No właśnie, reżyser przedstawi nam wystarczająco argumentów za i przeciw, aby opowiedzieć się po właściwej stronie. Prowadzi w ten sposób niejako grę z widzem i bawi się z nim do samego końca. Czy Martin faktycznie jest wampirem? Pewnie tak... w końcu zabija i wysysa krew ze swoich ofiar... ale czy to przesądza o tym, że jest wampirem? Film stawia sporo pytań i nie na wszystkie z nich poda odpowiedź. Fabuła jest zatem naprawdę ciekawa, scenariusz trzyma się kupy i nie nudzi bo ogólnie sporo się w filmie dzieje. Są dobre przyspieszenia akcji ale i też niezbędne spowolnienia. Scen stricte horrorowych nie ma za wiele ale sam temat wampiryzmu jest przeanalizowany dość dogłębnie. Gra aktorska może się podobać. Bardzo dobrze w roli Martina wypadł John Amplas - jego postać jest tak dobrze zagrana, że raz widza odpycha a raz skłania go do współczucia. Pochwalić warto też porządną ścieżkę dźwiękową, po prostu dobrze pasującą do tego filmu. W końcu warto pochwalić też niezwykłe, wstrząsające i zapadające w pamięć zakończenie. Choćby dla niego warto obejrzeć ten film! Moja ocena: 8/10.