PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=874307}
5,4 2,2 tys. ocen
5,4 10 1 2155
Marusarz. Tatrzański orzeł
powrót do forum filmu Marusarz. Tatrzański orzeł

Świetny film

ocenił(a) film na 8

Piękny, wzruszający i poruszający film o miłości do Sportu, Rodziny i Ojczyny.

Wstyd się przyznać, ale nic wcześniej nie wiedziałem o Stanisławie Marusarzu, legendarnym narciarzu i prekursorze polskich skoków narciarskich, a tym bardziej o jego siostrze Helenie Marusarzównej, bohaterce narodowej, kurierce tatrzańskiej, schwytanej, maltretowanej i rozstrzelanej przez Niemców w Pogórskiej Woli koło Tarnowa. Oboje spoczywają na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku. A tyle razy byłem w Zakopanem.

Dlatego zaraz po obejrzeniu filmu, przejrzałem informacje na ich temat, dostępne w Internecie i doznałem szoku. Jak wielkimi i wyjątkowymi byli ludźmi.

(Zachęcam do zapoznania się z ich biogramami na Wikipedii. Zamieszczam ich czesciowy opis pod tekstem.)

Wszyscy którzy piszą w komentarzach, że film jest słaby, piszą to chyba tylko dlatego, by zniszczyć to wyjątkowe epitafium pamięci. Bo tak właśnie traktuję ten obraz. Nie jest on pełną biografią Stanisława Marusarza i jego siostry, ale dobrze zrobionym zarysem, czy też szkicem ich życia. Zachęcającym do samodzielnego jego poznania. Co zresztą wstępnie zrobiłem, ale jeszcze to rozwinę. Bardzo chciałbym przeczytać jego książki. Może ktoś ma i mógłby mi je pożyczyć?

W komentarzach często spotyka się również opinie, że film jest za krótki i nie ukazuje wszystkiego z ich życia. Że jeśli takie były założenia scenariusza, to lepiej by w ogóle nie powstawał. Nie zgadzam się z tym. Takich filmów właśnie powinno powstawać jak najwięcej. Byśmy mieli świadomość wielkości naszych Rodaków. O których nie mówiło się nic, albo mówiło się zbyt mało. Rodzina Marusarzów z pewnością znana jest na Podhalu. Od teraz również w całej Polsce. Tak, być powinno już dawno.

Myślę, że gdyby nawet powstał serial o Stanisławie Marusarzu, nie skończyłby się na jednym, czy dwóch sezonach. I ciągle byśmy do czegoś się przyczepiali, bo miał on bardzo bogate życie. Dlatego, jak dla mnie, forma i czas trwania filmu, jest jak najbardziej właściwa. A opowieść, spójna i nie nudząca. Dostajemy po prostu najważniejsze fakty z jego życia.

Bardzo dobra jest również obsada filmu. Świetna gra aktorska wszystkich postaci. Szczególnie urzekła mnie relacja zbudowana pomiędzy młodym Stanisławem (Mateusz Bożek), a Helenką (Janka Cholewa). Całkowicie zrehabilitował się w moich oczach Mateusz Janicki, grający postać Stanisława Marusarza, którego nie lubiłem z roli Kazimierza Tarasiewicza w serialu „Stulecie Winnych”. Z wiadomych względów. Dla tych, co oglądali ten niesamowity, polski serial. Świetna gra aktorska Marty Marii Wiśniewskiej w roli starszej Helenki. Aktorzy grający sędziów na zawodach, też zagrali bardzo dobrze.

Nie znam się na gwarze góralskiej, ale dla mnie użycie jej w filmie było całkowicie zrozumiałe i niewykle przyjemne. Nie przeszkadzały, jak co niektórzy twierdzą, wstawki wyjaśniające jej znaczenie. Czuć było klimat gór, klimat Podhala.

Po obejrzeniu filmu i przeczytaniu książek zrobię jeszcze jedno. Gdy tylko bedę w Zakopanem, udam się na Pęksowe Brzyzko, aby zapalić znicze i oddać należny hołd, obu tym wielkim Polakom

ocenił(a) film na 5
JackFisher

Bardzo się mylisz.
Postać Marusarza była w Polsce powszechnie znana każdemu, kto czytał o sporcie lub oglądał go w telewizji. Pomijam już rolę moich rodziców, którzy mi o nim sporo opowiadali, może dlatego, że tato w młodości był taternikiem i żył górami.
O dziwo, w czasie komuny, od powojnia do lat 90-tych, corocznie rozgrywano Memoriał Bolesława Czecha i Heleny Marusarzówny. Nie były to postacie nieznane.
Nie bardzo rozumiem potrzebę zrehabilitowania się pana Mateusza Janickiego. Niby dlaczego miał to zrobić?? Bo wcześniej zagrał postać negatywną?? Jest dobrym aktorem i jako taki nie może grać tylko pozytywnych ról, bo przestanie się rozwijać.
Co do filmu. Jest słaby. Bardziej przypomina długi video klip, niż nawet wycinek czyjegoś życiorysu. Po twórcy „Raportu o stanie wojennym" spodziewałam się czegoś lepszego.