Czytając książkę „Skoczkowie. Przerwany lot” miałam wielką nadzieję, że może wkrótce ktoś zrobi świetny film. A tymczasem zamiast skupić się na osiągnięciach sportowych głównego bohatera oraz jego udanej działalności konspiracyjnej, mam wrażenie że większość filmu przesiedział w więzieniu, a jego sukcesy sportowe i kurierskie zostały niejako pominięte. Cóż… nie da się tej historii opowiedzieć w godzinę, film powinien być dłuższy i bardziej rozbudowany. Szkoda, bo historia Stanisława Marusarza jest jak najbardziej filmowa.