Skoro sam Netflix paruje film z Pismem Świętym to nie może być innej reakcji niż zażenowanie. Najbardziej rzucające się nieścisłości wg mnie:
- brak magnificat
- brak pozdrowienia u Elżbiety
- brak spotkania Anioła i Józefa podczas snu Józefa przed przyjęciem Maryi
- brak powiadomienia Józefa o nadchodzącym niebezpieczeństwie również podczas snu przez anioła
- Józef tutaj przedstawiony jak jakiś zabijaka...
- no i gdzie żłób do którego położono Jezusa?
Szkoda czasu na ten film...
Dodałabym jeszcze anioła zwiastowania o fizjonomii czarnego diabła i niebieskooki obowiązkowo biały Lucyfer.
dodam że, powinni ją oddać w wieku 3 lat, oddali w wieku 13? totalne bzdury, tylko tytuł pod publikę.
Adaptacje fantasy nie są nigdy w pełni zgodne z materiałem źródłowym. To tylko interpretacja, wersja scenarzysty i reżysera :)
No i ojciec Marii który klęka przed aniołem, gdzie w Biblii aniołowie pouczają wtedy, że tylko Bogu można oddawać taką chwałę. Raz anioł odpowiada Jozuemu aby zdjął sandały, bo ziemia na której stoi jest święta, co dla wielu chrześcijan oznacza że w tamtej sytuacji objawił się Jezus.
Bardzo niebiblijna interpretacja, bajka jak zresztą apokryfy na której się opiera.
Film to kompilacja apokryfów, NT i własnych pomysłów. Twórcy adaptacji mają do tego prawo. A i Biblia to w większości bajki tak jak apokryfy :)
Bardzo merytoryczny komentarz. Pewnie wiesz, że duża część NT jest tak pisana żeby dopasować się do wcześniejszych przepowiedni, żeby zawrzeć jakieś przesłanie, żeby prowadzić polemikę z innymi tekstami czy ówczesnymi poglądami? To co się naprawdę działo jest mniej istotne. Pewnie też wiesz, że ST to kompilacja różnych źródeł, późniejszych korekt i zmian? Czy to Izreal, Królestwo Judy, kasta kapłanów, itp. Każdy pisał pod siebie. Poczytaj jak np. przedstawiano negatywnie jakichś królów, którzy historycznie byli dobrymi władcami albo jak źródło P zmienia te bajki tak żeby kasta kapłańska miała większe wpływy (np. zwiększając rolę Aarona, nagła zmiana o pierwszej ofierze, itd.). Ciekawe jest też zacieranie wcześniejszego politeizmu w ST.
"Bardzo merytoryczny komentarz"
Zgadzam się z tym, że to nie było najbardziej merytoryczne, ale Ty wcale tutaj nie jesteś lepszy pisząc o bajkach, fantastyce itd.
Chcesz mi powiedzieć, że np. historia Mojżesza, którą określiłem bajką to fakt historyczny? :) Może jakaś mała grupa żydów pod czyimś przywództwem uciekła z Egiptu, ale to jak ta historia jest rozdmuchana, jakie są problemy z tłumaczeniem jej na języki narodowe, jak jest opisywana, zmieniania żeby służyć konkretnym grupom powoduje, że ciężko mi brać na poważnie osoby, które w to wierzą dosłownie. Moje pisanie o fantasy i bajkach to drobne uszczypliwości. Ludzie nie mają pojęcia w co wierzą, piszą o jakimś zwiedzeniu, dodawaniu sobie lub ucinaniu scen, a jednocześnie nawiązując do obecnego święta to np. szopkę z baby Jezusem wyobrażają sobie jako kompilacje apokryfów i zachodniej tradycji. Film żenada, szopka git xD
Nie wiem czy historia Mojżesza opowiedziana w Biblii jest co do każdego szczegółu prawdziwa - na pewno liczby Żydów opuszczające Egipt były zawyżone itd.
Wśród biblistów generalnie panuje konsensus, że większość historii starego testamentu o tyle o ile mają wartość teologiczną, przekazują prawdę o istnieniu Boga itd. to są podkoloryzowane przez autorów.
Ja filmu nie oglądałem, mam świadomość, że miejsce w którym rodzi się Chrystus to nie jest szopka z popkultury itd.
Ale nie mówimy ani o filmie, ani o biblistyce tylko o tym, że to hipokryzja zarzucać komuś niemerytoryczność samemu się nią wykazując.
Nie tyle są podkoloryzowane, często są zmyślone :)
Pisałem, że film jest kompilacja NT, apokryfów, itp. Ja podałem konkretne przykłady, nawiązałem do źródła P, do tradycji jahwistycznej, elohistycznej, itd. Dzieliłem się jakąś wiedzą chociaż. No cóż... według mnie i nie tylko to te historie to mity, fantastyka.
W ST dużo rzeczy jest podkoloryzowanych, np przejście Izraelitów przez Morze Czerwone, to wymysł Żydowskich Twórców Septuaginty czyli przekładu ST z hebrajskiego na grecki. W hebrajskim było to morze Trzcin a tłumacze na potrzeby czasów w których żyli troszkę podkręcili tą historię. Tylko, że w tym wszystkim jest pewne bardzo istotne ale. Jako osoba wierząca wierzę, że twórca zarówno ST jak i NT jest Bosko- ludzki, czyli ludzie którzy spisywali i tłumaczyli Pismo święte działali pod wpływem Ducha Świętego, być może będąc całkowicie tego nieświadomym. W Biblii jest dużo przekłamań przede wszystkim historycznych i wielu miejscach sama sobie przeczy ale często zamiast na treści należy się skupić na przesłaniu jakie z tego płynie.
Jeśli to Ci pomaga. Wybierasz wiarę: mimo jasnych dowodów, że ST to kompilacja różnych źródeł z różnymi, często sprzecznymi celami i późniejszymi redakcjami.
Fakt, że ST jest kompilacją różnych źródeł w żaden sposób nie koliduje z wiarą. ST jest objawieniem Jahwe narodowi wybranemu i ono nie było jednorazowe a było bardzo długim procesem, trwającym pokolenia więc to oczywiste że te źródła muszą być różne.
Mój poprzedni komentarz był oryginalnie dłuższy, ale niestety filmweb znów cos nawalił. Nie pamiętam co tam już dokładnie pisałem, ale na pewno zawarłem tam jeszcze te uwagi.
Oprócz tego co się wysłało wyżej to wybierasz wiarę również mimo jasnych dowodów, że Jahwe był jednym z wielu wyznawanych bogów, a jego rola zmieniała się wraz ze staniem się bogiem patronackim monarchii, przejmowaniem cech (i żon xD) innych bóstw, zburzeniem świątyni i "niewoli" babilońskiej. Zastanawiałeś się kiedyś nad tym co musieli sobie myśleć żydzi, którzy nie zostali deportowani gdy po latach z deportacji wrócili ich bracia z nową wersją judaizmu twierdząc, że to ich jest ta prawdziwa? :)
Serio nie widzisz jak na siłę w NT tworzy się narracje żeby spełnić przepowiednie ze ST? Wymyślanie wydarzeń byle odhaczyć jak najwięcej. Do tego wkładanie w usta Jezusa słów, których po aramejsku nie mógł wypowiedzieć. Serio nie widzisz sprzeczności w ewangeliach i innego ich wydźwięku? Ale nie jest oczywistym, że są różne źródła co do tych samych wydarzeń gdzie twórcy przedstawiają je w taki sposób żeby był korzystniejszy dla grupy, którą reprezentują.
W kwestii NT nie widzę niczego podejrzanego. Św Mateusz w swojej Ewangelii podkreślał że Jezus jest tym przepowiedzianym Mesjaszem i wiele razy nawiązywał do ST, ale dla mnie jest to logiczne on swoją Ewangelię kierował do Żydów więc oczyswistym jest, że powoływał się na pisma im znane. W NT jest sporo rozbieżności ale one też wynikają z tego, że każda Ewangelia ma inne przesłanie i innych adresatów ( pierwotnie gdy była spisywana). Poza tym ani NT ani ST nie są księgami historycznymi więc dla mnie argumenty o rozbieżności nie przemawiają aby uznać Biblię za bajeczkę.
Niektóre może są podkoloryzowane, niektóre może są zmyślone - tego nie wiemy.
To tylko Twój pogląd, że to "mity", "fantastyka" itd. Można argumentować za prawdziwością Ewangelii itd. (trudniej za księgami Starego Testamentu bo opisywały wydarzenia sprzed setek i więcej lat), ale człowiek wierzy w jakieś prawdy, systemy filozoficzne itd. tylko dlatego, że chce w nie wierzyć jak zauważył chociażby o. Bocheński.
Można tutaj obiektywnie argumentować, że mieszanie pojęć jak "bajka" czy "fantastyka" z religią jest samo w sobie głupie, ale to jest przede wszystkim infantylna złośliwość.
"Niektóre może są podkoloryzowane, niektóre może są zmyślone - tego nie wiemy." - Ty tak na poważnie? Bądź uczciwy chociaż. Kpisz sobie z tym "może". No chyba, że serio uważasz, że Noe czy Abraham albo Dawid (w takiej formie jak ST go opisuje) to historyczne postacie. Do tego przecież pisałem wyżej, że przedstawiano w negatywnym świetle historyczne postacie zasłużone, bo było to sprzeczne z interesami twórców albo zmieniano przebieg wydarzeń bo np. kasta kapłanów chciała ugrać więcej i wzmocnić swoją pozycję. Nie no, faktycznie "może". Ewangelie są również pełne kłamstw, przekłamań i koloryzowania. Wymyślanie wydarzeń byle odhaczyć kolejne przepowiednie albo prowadzić polemikę z żydami, czy spierającymi się już wtedy chrześcijanami lub żeby tłumaczyć nieścisłości poprzednich ewangelii. Nie zapomnijmy też o wkładaniu w usta Jezusa słów, których nie mógł powiedzieć po aramejsku, o sprzecznych wersjach tych samych wydarzeń, błędach historycznych, geograficznych i błędnie przedstawionych realiach ówczesnej Palestyny. Ja bym powiedział, że ST to nie setki a raczej tysiące lat czasem. To, że to mity to nie tylko mój pogląd, proszę Cię. Po prostu może Ty uznajesz za mity trochę mniej religii niż ja :) Oj, może jestem złośliwy czasem a może nie owijam po prostu w bawełnę.
Nie, stary. Ty jedyny jesteś wielce "oświecony" Byłeś tam? Widziałeś? Ty wierzysz w to co ktoś napisał lub powiedział. Zupełnie jak my- wierzący, tylko wierzysz w inne źródła. I serio - przestań być złośliwy. Pozdrawiam
Na pewno nie było ogólnoświatowego potopu, o którym jest napisane w Księdze Rodzaju – mogła być jakaś lokalna powódź, mógł istnieć jakiś Noe itd. Tego nie wiemy.
Wierzę oczywiście, że Abraham czy Dawid istnieli (chociaż życie tego pierwszego musiało być mocno podkoloryzowane). Jestem przekonany o prawdziwości wiary katolickiej, a Ty nie przedstawiłeś żadnego sensownego argumentu, żebym zmienił zdanie.
Przy czym – nawet gdyby religie abrahamowe były fałszywe, to nie oznaczałoby, że nie istniał Abraham jako pierwowzór biblijnego Abrahama itd.
„Do tego przecież pisałem wyżej, że przedstawiano w negatywnym świetle historyczne postacie zasłużone, bo było to sprzeczne z interesami twórców, albo zmieniano przebieg wydarzeń, bo np. kasta kapłanów chciała ugrać więcej i wzmocnić swoją pozycję.”
To jest oczywiste dla każdego katolickiego biblisty, sensownego teologa itd.
Natchnienie ksiąg Pisma Świętego nie polegało na dyktowaniu autorom tego, co mają napisać itd., a ponadto celem natchnienia jest przekazanie prawdy teologicznej, a nie historycznej. Nie ulega wątpliwości, że święte pisma były pisane pod tezę, w konkretnych warunkach itd., zawierały przy tym szereg uproszczeń i poglądów na temat świata ówczesnych autorów.
Dokładnie to samo jest napisane w każdym katolickim podręczniku do biblistyki itd., dokładnie to samo wykłada się na teologii itd.
Dopuszczasz się „Ignoratio elenchi” – przyjmujesz sobie urojoną lub zasłyszaną tezę i z nią walczysz, gdy katolicyzm nie opiera się na przekonaniu o literalnej historyczności ksiąg natchnionych. Udowodnienie, że nie było wyjścia ogromnych mas ludzkich z Egiptu czy potopu w żaden sposób nie podważa wiary jako takiej.
Twoja postawa jest przepełniona ignorancją (obok dziecinnej złośliwości), a bardzo chętnie zarzucasz ją innym.
„Nie no, faktycznie 'może'. Ewangelie są również pełne kłamstw, przekłamań i koloryzowania. Wymyślanie wydarzeń, byle odhaczyć kolejne przepowiednie, albo prowadzić polemikę z Żydami czy spierającymi się już wtedy chrześcijanami lub żeby tłumaczyć nieścisłości poprzednich Ewangelii. Nie zapomnijmy też o wkładaniu w usta Jezusa słów, których nie mógł powiedzieć po aramejsku, o sprzecznych wersjach tych samych wydarzeń, błędach historycznych, geograficznych i błędnie przedstawionych realiach ówczesnej Palestyny.”
Ewangelie mają bardzo duży walor wiarygodności.
Po pierwsze, były spisane w czasach, gdy żyła masa świadków tamtych wydarzeń (przynajmniej Ewangelie synoptyczne), a zatem jest sprzeczne z logiką i doświadczeniem życiowym domniemywać, że ktoś mógłby opierać się na daleko posuniętych kłamstwach, które łatwo zweryfikować.
Po drugie, ówcześni przeciwnicy chrześcijaństwa zarzucali Chrystusowi magię itd., ale mało kto negował jego „niezwykłość”, stąd opisane w Ewangeliach wydarzenia musiały mieć jakieś podłoże.
Po trzecie, jest idiotyzmem założyć, że rzesze świadków tamtych wydarzeń dałoby się prześladować, zabić i wypędzić z ojczyzny tylko po to, by szerzyć jakąś filozofię. Można uwierzyć, że charyzmatyczni przywódcy wmówiliby prostym ludziom jakieś wymysły, za które ci daliby się zabić, ale żaden oszust nie oddaje życia za oszustwo.
Gdyby „autorów chrześcijaństwa” było kilku, to miałoby jeszcze ręce i nogi, ale bardzo trudno uwierzyć w poświęcenie większej ilości ludzi w sumie bez żadnego powodu.
Argumenty przeciw, o których mówisz, są bardzo naciągane – przede wszystkim Ewangelie nie zawierają żadnych poważnych błędów ani żadnych poważnych nieścisłości (przynajmniej synoptyczne między sobą). Ty wychodzisz z założenia, że aby można było mówić o prawdziwości Ewangelii, to każde opisane wydarzenie musiałoby być kronikarsko, bardzo ściśle spisane.
Każdy człowiek, który ma jakiekolwiek pojęcie o dokumentowaniu faktów, o tym, jak wyglądała nauka w dawnych czasach itd., wie, że w praktyce tak to nie wygląda.
Marek, spisujący swoją Ewangelię, spisywał swój punkt widzenia, to, co zapamiętał, i to, na co zwrócił uwagę. On mógł oczywiście mylić się co do rzeczy, na które pewnie byś nie zwrócił uwagi, np. mógł opisać cud X w mieście, w którym się nie wydarzył, bo w momencie jego spisywania to nie było dla niego istotne.
Myślisz, że zapisałbyś z dokładnością rozmowę z ważną dla Ciebie osobą sprzed kilku lat, to, jak wyglądało miejsce, w którym rozmawiałeś, albo jak się wtedy czułeś?
Wystarczy zrobić sobie powyższy „eksperyment”, a szybko przekonasz się, że Twoje wspomnienia podlegają pewnej ewolucji.
„Ja bym powiedział, że ST to nie setki, a raczej tysiące lat czasem.”
Niektóre setki, niektóre tysiące.
„To, że to mity, to nie tylko mój pogląd, proszę Cię. Po prostu może Ty uznajesz za mity trochę mniej religii niż ja :) Oj, może jestem złośliwy czasem, a może nie owijam po prostu w bawełnę.”
Nie rozumiesz lub nie chcesz rozumieć, o czym piszę.
To, że wiara katolicka, judaistyczna czy jakiś jej element jest fałszywy, to jest Twój pogląd – co nie oznacza, że Ty go wymyśliłeś lub że tylko Ty taki masz.
To, że nie wymyśliłeś antyteizmu, ateizmu, agnostycyzmu itd., to ja akurat wiem xD
Natomiast to, że Ty sądzisz, że nasza wiara jest fałszywa, nie oznacza, że tak jest (w drugą stronę zresztą podobnie).
Traktowanie swoich poglądów jako pewnik ma czasami sens, ale jeśli mówimy o aksjologii, o rzeczach dotyczących pierwotności, fundamentów itd., to jest już ewidentnie głupie.
Ja za mity uznaję mity, a niemitów nie uznaję za mity ;)
Mit jest pewnym gatunkiem literackim i prawdą jest, że i mity, i bajki są obecne w Starym Testamencie, ale idiotyzmem jest z kolei nazywać mitami całość Starego Testamentu.
Nie nazwałbym mitem życia Mahometa, mimo że nie wierzę, że dostał objawienie, a zatem nie jesteśmy tacy sami – nie nazywam „mitami” mniejszej ilości religii niż Ty.
Mój poziom złośliwości jest raczej nieporównywalny z Twoim, więc Twoja „złośliwość” nie robi na mnie wrażenia.
Tutaj chodzi o pewien infantylizm, a dokładnie o próby sprowokowania dyskusji na poziomie nastolatka.
Bo po Netflixie w sferze katolickiej, można się spodziewać tylko zwiedzenia. Tak jak po ich karykaturalnym The Chosen. Pomija np. upadek do stóp Jezusa przez Piotra, po tym jak razem szli po wodzie.
Bardzo mi szkoda że skoro robią film o Maryii najlepszej matek ze wszystkich to robią takie błędy i nieścisłości z faktami.Kochana Maryja powinna mieć filmy o sobie oraz o Józefie i Jezusie Zbawcy naszym na bazie Biblii i tyle.A nie wymysły i bzdury.Siema.