Uważam, że to największy błąd jeżeli chodzi o kontynuację serii. Nie martwię się o fabule bo Matrix zostawił wiele niedopowiedzeń i Wachowska może zrobić w zasadzie wszystko z tym filmem. Ale niobsadzenie Laurencea w roli Morfeusza, który wykreował jedna z najbardziej kultowych postaci w historii kinematografii to jakiś absurd. Pomijam już fakt, że jego postać to totalny must have tej serii bo jest ona jej kwintesencją. Nie wyobrażam sobie Matrixa bez "Show me", "Do you think that's air you're breathing now?", czy "you feel it when you Pay your taxes". Bez Morfeusza Fishburnea obawiam się mocno o tą część mimo bycia fanem serii oraz tego, że jedynka to jeden z moich ulubionych filmów wszechczasow.
Argument zalatuje absurdem. Skoro brakuje ci jego tekstów, to nic nie powinno przeszkodzić odpalić sobie jedynki po prostu jeszcze raz. Poza tym Morfeusz kwintesencją Matrixa? Może w memach, ale bez przesady. Nie wiem czy pamiętasz, ale już w Reaktywacji i Rewolucjach przestał być przewodnikiem Neo i stał się jednym z wielu kapitanów statków floty Zionu. Nie miał już tych tekstów, nie był już tą mityczną figurą jak w pierwszym filmie, w oczach niektórych wychodzi za to na ślepego fanatyka. W Animatrixie nie było go wcale, film nie okazał się wcale gorszy.
Z przecieków wiem, że w nowej części ma się pojawić cyfrowy Morfeusz, ale grany przez innego aktora (Yahya Abdul-Mateen II). Zmiana castingowa jest wytłumaczona bardzo prosto. Poza tym wiekowo Fishburne dobija prawie 60-tki, ma nadwagę i nie nadaje się już do grania akcji.