Czy był to jakiś dziwny zlepek niewiadomo czego. Ale od początku. Nie odniosę się do akcji, bo trudno ją było znaleźć, ale do tego co widziałem, walcząc ze snem, w sali kinowej.
Przede wszystkim same postaci. Początek, mający nawiązać do początku, właściwie nie nawiązał do niczego. Brak oryginalnych postaci, Smitha, Morfeusza, spowodował, że szukało się ich wzrokiem, ale ???
Sam pomysł uważam za bardzo dobry. Zmartwychwstanie, to brzmi na prawdę zachęcająco. I na tym można zakończyć.
W sumie, to jedyna rzecz, jaka mnie się spodobała, miała miejsce przy okazji napisów, i cover RAGTM. "Wake up" był na serio dobrze zagrany, dobrze zaśpiewany. I nic na to nie poradzimy.