I obejrzeć trzeba. Dla scenografii, dla "scen zbiorowych" (echa teatru Reinhardta), dla mechanicznej kobiety i tym podobnych elementów. Ponieważ jednak nie uważam, by niegdysiejsze arcydzieła należało oceniać wysoko tylko dlatego, że są NIEGDYSIEJSZYMI arcydziełami, daję 5/10. Bo film jest niemożliwie melodramatyczny, fabuła jest idiotyczna, a całość nad wyraz zabawna (w sposób zupełnie niezamierzony). Dać więcej niby się powinno, tyle tylko, że to naprawdę nie jest już dzisiaj film, który można pokochać miłością zupełną i dozgonną. Jest na to zbyt kiepski. I bynajmniej nie dlatego, że powstał 81 lat temu. Taki "Nosferatu" Murnaua do dzisiaj mroży mą krew w żyłach.
właśnie dla tych słynnych scen zbiorowych postanowiłam obejrzeć ten film ;)
a nosferatu nie jest taki straszny, mnie schreck mrozi ze względu na charakteryzację, powolne paralityczne chodzenie i te okropne, nigdy niezamykające się oczyska oraz pazury ;)
wspaniały film...trzeba go koniecznie obejzeć bo wiele można stracić.
są w nim sceny których sie panicznie boję np: robotnicy wracający z
pracy...przypomina mi to ludzi z obozów...
jak dla mnie metropolis to film ponadczasowy chodzi o architekturę i obecność robota, nie wspominając o symbolice:)