Może jestem bezduszna, jednak ten film naprawdę negatywnie mnie zaskoczył. Nie poleciłabym go nikomu z moich znajomych. Dlaczego? Otóż już wyjaśniam. Pierwszym zasadniczym powodem jest fakt, iż oglądałam film tydzień temu i ... nie pamiętam dobrze o czym był. Moim zdaniem już to powinno być sporym argumentem. Jednak jeśli chodzi o szczegóły - spodziewałam się ciekawie opisanej historii, otrzymałam ckliwą bajkę o rodzicach, którzy zupełnie razem, ale w gruncie rzeczy osobno, przeżywali ból po stracie dziecka. Zabrakło mi w tym filmie... dziecka. Wspomnienie o nim jest naprawdę rzadkie i dopiero w połowie filmu dowiaduję się, co tak naprawdę się z nim stało [Z góry przepraszam fanów tego filmu, gdyż być może zwyczajnie wyłączyłam się na nim i nie dotarło to do mnie wcześniej].
Widziałam gorsze filmy, jednak w zachwyt nie wpadłam. To tyle z mojej strony.
Mnie się wydaje że to jeden z najlepszych filmów Kidman, no znaczy były lepsze, ale to naprawdę piekne było. Świetnie oddała emocje i wczuła się w rolę. Ja ten film głównie pod nią oglądałem i szczerze powiem że jak w zapowiedzi pojawiło się Rabbit Hole to nie spodziewałem się takiego dobrego filmu jak zobaczyłem. Ja jestem zachwycony.
Według mnie właśnie to, że nie dostajemy wszystkich informacji na wstępie jest zaletą filmu, gdyż trzyma to widza w niepewności i powoduje jakieś tam napięcie. Oprócz dziecka podobnie rzecz się ma z chłopakiem prowadzącym wtedy samochód. Oczywiście nie wykluczam, że po pewnym czasie można się tego wszystkiego domyślić, ale przynajmniej bedzie satysfakcja.
Nie twierdzę, że ten film to czysta strata czasu, a i Kidman zagrała w nim swoją najlepszą rolę od lat (tylko wg mnie oczywiście), ale i tak jestem poirytowana. Nie powiem, żeby to był zły film. Nie, jest nawet dobry. Dobry, bo jak na prawdziwy film przystało, gra na emocjach widza. Historia toczy się w okół małżeństwa (Becca i Howie Corbett), które próbuje "przetrwać" po śmierci syna. Ale tych wszystkich zachwytów zza oceanu i nominacji do różnych nagród nie rozumiem. Film ma dwie poważne wady: jedną z nich jest Aaron Eckhart, który jest prawie nijaki i mam wrażenie, że dostał rolę w tym filmie tylko dlatego, że jest wyższy od Kidman. Druga wada, to wygląd Nicole Kidman, która gra Beccę. W tym filmie bohaterka Kidman chodzi w sięgających prawie do połowy łydki spódnicach i sukienkach zupełnie beznadziejnych. Tak, wiem. Jej ubiór miał pewnie pokazać kontrast między jej obecnym życiem po śmierci syna, w domu na przedmieściu, a pokazanym tylko przez chwilę życiem jakie prawdopodobnie wiodła w NY (chyba) zanim zdecydowała się, że jej priorytetem będzie wychowanie dziecka w spokojnej dzielnicy, w domu z ogrodem. Niestety skutek tych topornych sukienek jest taki, że ta wysoka kobieta jest jeszcze wyższa, wychudzon. A najbardziej irytujący jest kontrast między tymi jej ubiorami a twarzą. Sukienki mówią: jestem nieszczęśliwa, zbolała, nieatrakcyjna i generalnie nic mnie nie obchodzi poza opłakiwaniem straty i to w tym filmie jest ok, tak to powinno być, ale wtedy Becca się odwraca i na ekranie widać napompowaną botoxem twarz Kidman, a na jej bladym i nienaturalnie gładkim czole prawie można przeczytać: nie umiem się pogodzić ze zmarszczkami, wolę wyglądać jak nietoperz niż przyznać się, że skończyłam 40 lat. I jeszcze te jej usta wysunięte do przodu jak dziób lodołamacza. Jak już chciała być taka autentyczna, to mogła sobie wizytę u chirurga plastycznego podarować na czas kręcenia tego filmu. 6/10
No dawno mnie nie zirytowała tak niczyja wypowiedź. Dla mnie Nicole wyglądała odpowiednio do roli. Twarz miała odpowiednią, nawet fryzurę. Chwalisz film totalnie jedynym minusem są wg Ciebie aktorzy, a raczej jeden aktor i twarz drugiego. Nie zgadzam się.
I właśnie o to chodzi, żeby każdy miał swoje zdanie, seamus. Wiesz, co by było, gdybyśmy wszyscy się ze sobą zgadzali? Zanudzilibyśmy się na śmierć:)
Film mi się bardzo podobał ale z tym botoxem rzeczywiście Kidman przesadziła. Trochę przykro na to patrzeć bo jest przecież tak piękną kobietą... Julianne Moore jakoś daje radę bez tego typu zabiegów i wygląda ciągle super (a jest 7 lat starsza od Kidman)
Bez przesady z tym botoxem. Nicole od pewnego czasu odżyła, zmieniła wygląd i raczej zaprzestała tego typu zabiegów. Scena gdy małżonkowie się kłócą - perfekcyjna. Zawsze lubiłam Aarona i pokazał tutaj, że potrafi grać. Nicole również mnie przekonała.
Hmmm... to zaiste ciekawy wywód nt. przeciętności filmu wywiedzionej na podstawie stylu ubioru głównej bohaterki w kontraście do jej facjaty :):):) Bardzo ciekawy acz totalnie niezrozumiały niestety. Trudno też przyklasnąć odnośnie zarzutu nijakości aktora w głównej roli męskiej.... bo jak dla mnie, jak pisałem już wcześniej... scena kłótni małżonków to 2 minuty filmu wgniatające w podłogę, fotel, czy cokolwiek innego, na czym w danej chwili znajdował się widz. Dodam, że nie mam dzieci, a scena i tak zrobiła swoje..... poczułem, że miałem dziecko. Tak, jak oni i to dla mnie największe uznanie ichniej gdy aktorskiej - moim zdaniem rzecz jasna.
Skąd tyle nominacji? Ja raczej się pytam skąd tyle nagród dla zupełnie nijakiego filmu o Facebooku... historii sprytnego złodzieja cudzej myśli. Jeśli film, który równie dobrze mógł traktować o narodzinach NK i innych serwisów www zyskał taki aplauz to ja tu czegoś nie ogarniam.
zaczarowała mnie kidman, film pieknie delikatnie zrobiony, co daje fajny kontrast z fabuła, odczucia co do botoksu opublikuje na pudelku:) frojd1978 a propo social network nie sadzisz ze to prawdziwa sztuka z tak nudnej fabuły zrobic na prawde niezly film, ja jestem pod wrazeniem:)
Sztuką jest niestety to zrobić i wmówić ludziom za pomocą nachalnej kampanii reklamowej, ze tak właśnie czują i odbierają ten "obraz". Ja niestety nie czułem nic. Ale to moje zdanie. Każdy ma prawo do swego.
Jak dla mnie faworyci tegoroczni to: dyskutowany obraz właśnie, "Jak zostać królem" oraz o dziwo b.dobry film "The Man Company".