Zacznę od tego, że mi-jako matce chłopca w podobnym wieku trochę jednak ciężko było ten film oglądać. Być może również z tego względu moja opinia o emocjonalności filmu będzie nieco naciągnięta - na moje emocje wpłynął bardzo. To z pewnością dobry film. Świetnie oddaje pustkę, jaka zakradła się w życie tej pary po śmierci ukochanego synka i jaka zakrada się z pewnością w życie każdej rodziny, która stanęła w obliczu takiej tragedii (stąd być może w opinii niektórych tu zebranych film wieje nudą - tak sobie to niestety wyobrażam: przerażający spokój, zwolnione tempo życia, płynięcie przez życie niczym bezwiedny listek płynący bez celu po rzece o powolnym nurcie...nuda,czyż nie?). Jeśli jednak chodzi o rolę Nicole to okrzyknięcie roli Becci najlepszą rolą w karierze tej aktorki (którą nawiasem mówiąc uwielbiam) jest mocno przesadzone. Żeby tego dowieść powinni dać jej oscara za tą rolę, w przeciwnym razie zaporzeczą sami sobie (oscara ma bowiem przecież za inną rolę). A wątek ujaranego Howiego i Gaby na grupie wsparcia był absolutnie rewelacyjnym przerywnikiem dla globalnie przesmutnej atmosfery filmu.