Rozczarował mnie całkowicie. Wszystko było takie sztuczne, zmarnowane półtorej godziny. Liczyłam na coś lepszego. Najbardziej śmieszyły mnie ich sztuczne kłótnie. Dno totalne.
Zgadzam się z opinią, ale dno to jednak przesada. Ogólnie cały film nie uniósł "szumu" jaki narobili twórcy w zwiastunach i reklamach. Liczyłam na porządne kino, a dostałam ładnie wyglądający kotlet, niestety, odgrzewany po raz nie wiadomo który.
Było parę dobrych momentów, nie jest to najgorszy film jaki widziałam, zdjęcia i montaż na naprawdę wysokim poziomie, ale fabuła i gra aktorów (która miała być świetna) nie powalała, wszystko wyglądało na strasznie sztuczne, bynajmniej ja tak to odbierałam. Jedynie rozmowy Becci z, bodajże, Jasonem były całkiem interesujące (tylko dzięki nim i motywowi z komiksem nie usnęłam). "Czyli gdzieś w alternatywnym jestem szczęśliwa?" było z pewnością najmocniejszym momentem filmu, aż mi się łezka w oku zakręciła, bo miałam gorszy dzień.
Etapy rozpadu małżeństwa - najgorsze jakie widziałam. Pod tym względem wielki minus, te ich sztuczne kłótnie psuły cały film.
Po napisaniu tego komentarza jednak znalazłam trochę więcej plusów niż widziałam na początku, dlatego z oceny 4/10 dam 5/10. Jak ocena mówi, film średni i nic więcej. Można obejrzeć, gdy naprawdę już oglądnęło się wszystko. Dla mnie chyba byłoby lepiej, gdybym oglądneła po raz drugi Black Swan.