PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=424981}

Między światami

Rabbit Hole
2010
6,5 19 tys. ocen
6,5 10 1 19442
6,6 20 krytyków
Między światami
powrót do forum filmu Między światami

Małżeństwo. Ona i on mieszkają w pięknym, dużym domu, położonym gdzieś pod miastem. On pracuje w
dużej firmie zarabiając na utrzymanie rodziny, wracając każdego dnia późno do domu. Ona prowadzi dom, dba
o ogród, pełni obowiązki pani domu. Kilka lat temu dobrowolnie zrezygnowała z kariery, opuściła pracę w
wielkiej firmie, właśnie na rzecz prowadzenia domu. Ich życie nie jest jednak szczęśliwe. Od ośmiu miesięcy
przeżywają koszmar, z którego nie potrafią się otrząsnąć. Ich jedyny, czteroletni synek zginął bowiem w
nieszczęśliwym wypadku. Od tamtej pory nic już nie jest takie same, i najprawdopodobniej już nigdy nie
będzie. Przed seansem "Rabbit Hole" myślałem, że film ten będzie podobno do innego obrazu,
opowiadającego o rodzicach, którzy w wypadku stracili swoje dzieci, czyli do "Drzwi w podłodze". Tak jednak
nie jest. Tam wydarzenia rozgrywały się również na długo po czasie, ale po pierwsze małżeństwo rozstało się,
a po drugie jednym z głównych wątków był romans między matką, a przyjezdnym chłopakiem. Tutaj całe
szczęście czegoś takiego nie ma. W "Rabbit Hole" najważniejsza jest obserwacja przeżyć bohaterów, ich
sytuacji. Niczym pod mikroskopem przyglądamy się im i czekamy na jakąś zmianę, na pocieszenie, które
powinno przyjść, a przynajmniej mamy nadzieję, że nadejdzie. Będzie to zmiana niewidoczna, prawie, że
niezauważalna. Nadejdzie przy okazji pewnej zwykłej, błahej sytuacji, zupełnie jak w prawdziwym życiu, które
niespodziewanie przechodzi w kolejne fazy.

Małżonkowie różnie przeżywają tragedię, każde z nich na swój sposób funkcjonuje w tej strasznej
rzeczywistości, każde z nich na swój sposób usiłuje przetrwać ten okropny okres, znaleźć siłę na dalsze życie.
Życie w przeraźliwie pustym domu, w którym zostały zabawki, wszystkie rzeczy małego chłopca i co najgorsze
wciąż żywe wspomnienia. On chce jak najwięcej pamiętać, zupełnie jakby nie dopuszczał do siebie myśli, że
jego syn nie żyje, tak jakby wypadek nigdy się nie wydarzył. Co wieczór ogląda na komórce nagrane filmy,
podziwia wciąż wiszące na lodówce rysunki syna, nie rusza jego pokoju, zostawiając go w takim stanie w
jakim był osiem miesięcy temu. Chce by synek był wciąż obecny w ich życiu. Dodatkowo chodzi na spotkania
grupowe dla rodziców, którzy przeżyli śmierć swoich dzieci, którzy teraz próbują radzić sobie z bolesną
rzeczywistością, starają się wrócić do życia. Ona radzi sobie z żałobą zupełnie na odwrót. Chciałaby jak
najszybciej zapomnieć o tragedii jaka się im przydarzyła, co więcej zapomnieć o synku, którego już nie ma.
Jednak dom, w którym mieszkają, każdy jego kąt, przypomina jej o nim, wiszące na lodówce obrazki
denerwują, oprawiona w ramki zdjęcia odbierają powietrze, a pozostawiony pokój stale, każdego dnia, otwiera
wciąż żywą, krwawiącą ranę. Chciałaby wyrzucić zdjęcia, oddać ubrania chłopca, a najlepiej przeprowadzić się
w zupełnie inne miejsce, by nic już jej jego nie przypominało. Spotkania na które uczęszcza z mężem uważa za
śmieszne, a tłumaczenie wszelkich nieszczęść, nieodgadnionym planem kochającego boga, za idiotyczne i
niedorzeczne.

Filmu tego nie ogląda się jak przeprowadzonej od początku do końca historii. "Rabbit Hole" to smutna
obserwacja, wycinek z życia pewnego małżeństwa, po ośmiu miesiącach od najgorszego dnia w ich życiu.
Luźne chwile, poszczególne sytuacje, które składają się na ich obecne życie, których doświadczają, starając
poradzić sobie z przeżywaną tragedią. Dlatego teoretycznie niezbyt wiele się tu dzieje, akcja nie dąży w jasno
wytyczonym kierunku, ale całe szczęście nie znaczy to, ze film ten jest nieciekawy lub nudny. To normalny,
niezwykle prawdziwy i prosty obraz, w bardzo delikatny sposób opowiadający o koszmarze, którego nie sposób
opisać, a co dopiero przeżyć. Ciężko w kinie poruszać taki temat, by nie wpaść w przesadne umartwianie się,
by nie uderzyć w tony zbyt czułostkowe, powierzchowne, by nie przesadzić z przesadnym sentymentalizmem,
ustrzec się tanich zagrań, pustego grania na emocjach. Trudno w niespełna dwugodzinnym filmie
przedstawić taką tragedię, by z jednej strony nie była zbyt bardzo oddalona od życia, ale z drugiej składała się
na film, który chciałoby się oglądać. By nie odciążać za bardzo rzeczywistości, jednocześnie nią nie
przygniatając podczas seansu. Tu się to udało perfekcyjnie, pewnie w dużej mierze dlatego, bo scenariusz do
tego filmu oparty został na nagrodzonej Pulitzerem sztuce teatralnej i napisał go sam jej autor. Dzięki niemu
ten film jest tak prawdziwy, w tak precyzyjny, wrażliwy i mądry sposób pokazuje sytuację w jakiej znajduje się
małżeństwo.

"Rabbit Hole" to po prostu dobry, poważny dramat. Obraz do zadumy, do przemyśleń. Chwilami ciężki,
smutny, depresyjny, ale podobnie jak życie, które nawet w tych najgorszych chwilach potrafi zaskakiwać, potrafi
być zabawne, tak i on przynosi chwile ukojenia, pokazuje zabawniejsze sytuacje, wybrzmiewa dowcipnymi
dialogami. Nie ma ich oczywiście wiele, ale gdy się już pojawiają, wywołują uśmiech na twarzy.
Równocześnie jest to kolejny Oscarowy film, który w dużej mierze opiera się na występujących w nim aktorach.
Na pierwszy plan wybija się oczywiście fenomenalna Nicole Kidman, która niezwykle dokładnie, z ogromnym
wyczuciem, wcieliła się w swoją bohaterkę. Ostatnimi laty nie miała niestety jakoś szczęścia do kolejnych ról -
właściwie od czasu „Dogville” nie zagrała w niczym znaczącym - a tą rolą wreszcie przypomniała o sobie i o
tym jak świetną jest aktorką. Nie zagrała zbyt ekspresyjnie, nie przeszarżowała swojego występu, choć to
właśnie w jej bohaterce, a nie w mężu, czuć najwięcej wściekłości, potwornego bólu, który nie może znaleźć
ujścia. Czuć jej ból, bezradność i całkowite zwątpienie w jakiekolwiek jutro. Nieźle wypadł również Aaron
Eckhart grający męża. Nie jest co prawda to tak fantastyczny występ jak Kidman, ale Eckhart stara się
dotrzymać jej kroku i sceny gdy występują razem, gdy kłócą się ze sobą, wypadają bardzo naturalnie. W tle
przewijają się jeszcze Dianne Wiest jako matka głównej bohaterki, oraz znana z serialu "Chirurdzy" Sandra Oh,
wcielająca się w rolę kobiety, która uczęszcza na grupowe spotkania terapeutyczne.

7/10

PS. Promocja tego filmu poprzez polski zwiastun, zmontowany niczym zapowiedź mrocznego thrillera
paranormalnego, to jedna z największych durnot, nie tylko tego roku, ale ostatnich kilku lat. Dystrybutor tym
działaniem sam strzelili sobie w stopę. Nie zdziwię się jeśli widzowie nastawieni na thriller, będą wychodzić z
sali zawiedzeni. Aż brak słów na tak idiotyczne działania promocyjne.