Chociaz nie jestem zagorzalym wielbicielem Bena Afflecka to trzeba mu przyznac,ze czasami wyjdzie mu cos dobrego,tak jak np."Buntownik z wyboru" zrobiony wspolnie z Damonem,przyniosl im Oscara.The Town to film przypominajacy klimatem slynna "Goraczke" ale tutaj rezyser zrobil cos bardzo dobrego;ci "zli" sa naprawde zli i ja jako widz nie mialem dla nich ani odrobiny sympatii i po prostu nie moglem sie doczekac kiedy ci "dobrzy" rozniosa ich na kulach;gang zdegenerowanych bandziorow wegetujacych w blokowiskach Bostonu i zyjacych niby to wedlug jakiegos smiechu wartego kodeksu honorowego nawet nie wzbudza uczucia zalu tylko wscieklosc.
I jeden tylko Doug ma w glowie cos wiecej niz koke i x-boxa i jakos nie usmiecha mu sie spedzic zycia z uliczna szmaciara,do tego cpunka i alkoholiczka z bachorem przy boku,ktory nawet nie jest jego.Ale okazuje sie,ze wyjscie z gowna wcale nie jest proste...