Wielu użytkowników, z tego co widzę, ocenia ten film pod kątem tempa akcji, skazując
go (może przez ten debilny polski tytuł) na etykietkę kina sensacyjnegoi.
W związku z tym nie dziwi mnie to, że wielu wydaje się on niemrawy. Jednakże mam
wrażenie że Affleckowi wchodziło zupełnie o coś innego, raczej o stworzenie filmu
obyczajowego, ukazującego trudne relacje psychiczne i emocje kierujące zwykłymi
ludźmi, którzy zdecydowali się na ścieżkę przestępstw, tego jak różnie bohaterowie do
tego 'fachu podchodzą' - dla jednych złodziejstwo stanowi całe życie, inni raczej traktują
je jak pułapkę, z której, mimo usilnych prób, nie ma ucieczki.
Bardzo podobało mi się aktorstwo, zwłaszcza Afflecka, którego nie posądziłbym o to, iż
swoją grą będzie w stanie przyćmić Rennera. Miałem wrażenie że Rebecca Hall
pokazała na co ją stać dopiero w momencie, gdy w filmie zaczęło się robić gorąco.
Mam wrażenie że od tej trójki trochę odstawali Jon Hamm i Blake Lively, chociaż nie
można powiedzieć że grali jakoś specjalnie sztywno.
Na koniec [spoiler] - znakomita scena na parkingu obiektów Red Sox.
Jestem w każdym razie pełen podziwu dla Afflecka nie tylko sprzed ale i zza kamery,
bowiem film zrobiony jest perfekcyjnie - chłodna muzyka, piękne , ale i oszczędne zdjęcia
Bostonu, znakomite, cięte dialogi - to wszystko udowadnia, że porządne kino wciąż w
Hollywood się zdarza. 9/10.