Powiem tak. Mam mieszane uczucia co do filmu, z jednej strony mamy bardzo dobrą sensację, trzymającą w napięciu która spodoba się KAŻDEMU kto lubi filmy o tej tematyce (napady, pościgi, strzelanki itd.). Jest dobra, acz nieco naciągana fabuła i przyzwoicie odegrane role (choć tu bez szału).
Zaryzykuję stwierdzenie że twórcy filmu mocno wzorowali się na filmie "Gorączka" mamy tu dużo podobieństw, z tym że "the Town" jest filmem po prostu naiwnym, momentami wręcz razi to w oczy. Polecam film każdemu fanowi gatunku, który potrafi przeboleć wady filmu, w zamian za trzymającą w napięciu sensację.
UWAGA SPOILERY!!
Jeżeli chodzi o ocenę końcową, to mam dużo zastrzeżeń do policji. Momentami policjanci zachowywali się tak, jakby chcieli ale nie mogli... szczególnie scena końcowa w której ginie James. Dalej mamy "telefon do dziewczyny", sam motyw rozmowy i "słonecznego dnia" robi wrażenie - właśnie takie coś chcę oglądać w filmach tego typu, jednak tu podobnie policja zachowała się jakby chciała, ale nie mogła. Mam tu na myśli setki glin rozmieszczonych po mieście, które z całą pewnością skutecznie odstraszyłyby naszego bohatera idącego do domu swojej ukochanej (zakładając że nie wiedziałby o czyhającym niebezpieczeństwie).
Wierzę że właśnie takie "coś" powoduje zaniżanie oceny filmy, a nie fakt, że grał w nim Affleck a nie "ideał prawdziwych facetUFF" - De Niro czy tam Al Pacino, jak w przypadku "Gorączki", od której ten film dużo nie odstaje. Przynajmniej w moim odczuciu.
9/10