Nie arcydzieło, spokojnie można poczekać aż wyjdzie na kasetach. Mieliśmy już komedię romantyczną na Tahiti (6 dni 7 nocy), tym razem do gatunku zawitała włoska mafia. Dobrze, że przynajmniej są próby urozmaicenia. Bo i tak "gatunek" siłą narzuca filmowi zakończenie - znowu ze stratą dla filmu. Ale żeby nie było że się czepiam, to poza tym jest to zupełnie fajna komedia. I wreszcie spodobał mi się Hugh Grant, zwłaszcza z tym mafijnym akcentem :) Whadyatalkin'bout, Wereśniak? 6 pkt [4 lutego 2000, Polonia, Łódź]