PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=278033}

Milczenie

Silence
6,8 38 353
oceny
6,8 10 1 38353
7,0 35
ocen krytyków
Milczenie
powrót do forum filmu Milczenie

Kolejny film Martina Scorsese wydaje się być dopowiedzeniem bluźnierczego przesłania Jego wcześniejszej produkcji „Ostatnie kuszenie…”, którą podważył wartość Męczeńskiej Śmierci Chrystusa. Fakt, że bluźnierczego jest zapewne bardziej uchwytny dla tych, których wiara jest nie tyle zbiorem wyuczonych chrześcijańskich przekonań, co raczej budowaniem relacji miłości do Osoby Jezusa Chrystusa. Relacji, której na mocy wiary towarzyszy ciągłe zapieranie się siebie , ofiara, aż po oddanie życia w ręce Chrystusa, w którym je odzyskamy, stając się szczęśliwymi i doskonałymi stworzeniami. Sens tej prawdy, w imię której już od pierwszych wieków chrześcijaństwa rzesza męczenników oddała życie, film Milczenie otwarcie podważa. Historii jezuity ratującego ciała prześladowanych za wiarę neofitów, a nie ich duszy, jego późniejsza apostazja i próba urządzenia się w buddyjskim świecie dają wyraz słowa św. Pawła (Ga 3, 1-5) „O, nierozumni Galaci! Któż was urzekł, was, przed których oczami nakreślono obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? 2 Tego jednego chciałbym się od was dowiedzieć, czy Ducha otrzymaliście na skutek wypełnienia Prawa za pomocą uczynków, czy też stąd, że daliście posłuch wierze? 3 Czyż jesteście aż tak nierozumni, że zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem? 4 Czyż tak wielkich rzeczy doznaliście na próżno? A byłoby to rzeczywiście na próżno. 5 Czy Ten, który udziela wam Ducha i działa cuda wśród was, [czyni to] dlatego, że wypełniacie Prawo za pomocą uczynków, czy też dlatego, że dajecie posłuch wierze ?
Trudno doszukać się w głównym bohaterze mocy wiary na obraz pierwszych apostołów. „Ojciec” Sebastião Rodrigues nie wzmacnia ducha męstwa w skazańcach ( wzorem pierwszych chrześcijan nawzajem zagrzewających się do wytrwania w wierze pomimo krwawych prześladowań czy matki siedmiu braci Machabeuszów(2 Mch7)). W czasie modlitwy nie tyle próbuje wznieść się ku Bogu, co raczej sprowadzić Jego majestat w przestrzeń swoich duchowych niepokojów czy pragnień, co spotyka się z niezrozumiałym przez niego tytułowym milczeniem Stwórcy. Jakby miało wyrazić ono reżyserską wizję dezaprobaty Najwyższego dla podjętej przez jezuitę misji. Ostatecznie, chcąc ocalić śmiertelne ciała konwertytów zapiera się ich oraz swojego Mistrza. Trudno to pogodzić z faktem, iż jako późniejszy apostata, demaskuje nowo przybyłych do Japonii wyznawców Chrystusa, przyczyniając się do ich prześladowania przez ówczesny reżim dyszących żądzą krwi buddystów (słynących obecnie z ich rzekomo pokojowego nastawienia do świata ) . Co więcej, zaprzyjaźnia się z Kichijiro, wielokrotnym zdrajcą chrześcijan, ( postacią, wydającą się być symbolem ugłaskanego po zdradzie sumienia Rodriguesa, ponadto wybitnie banalizującą w filmie sakrament pokuty i pojednania ). Chrześcijaństwo zostaje w filmie ostatecznie przyrównane do nieatrakcyjnej, bezpłodnej i wręcz narzucającej się buddyjskim władcom kobiety, której miejsce jest nie gdzie indziej, jak na starym kontynencie. Jej uganianie się za rzeszą nowych wyznawców przynosi gorzkie owoce ich śmierci, niewinnej i naiwnej, gdyż za wartości, których zdają się nie rozumieć (o czym świadczy chociażby magiczne traktowanie przez nich przedmiotów kultu religijnego czy pojmowanie raju jako szczęśliwości nastawionej na przyjemne cielesne doznania, bez odniesienia do relacji z Bogiem.) Co więcej, jej upór wydaje się być przyczyną wielkiego nieszczęścia niegdyś apostołów, obecnie apostatów, którzy, (ostatecznie jako buddyści) w swoim materialnie i intelektualnie dostatnim życiu, nie zaznają ani prawdziwej miłości ani pokoju ducha, co da się wyczytać spoglądając w ich smutne, pozbawione życia twarze. Ich nowa tożsamość ( tę pierwotną zdaje się utracili, czego wyrazem jest chociażby nadanie im nowego imienia ) jest zbrukana mimowolnymi nawykami dawnej wiary, która rozpłynęła się w buddyzmie. Trudno nie odnieść wrażenia, iż gdyby tutaj nie przyjechali w charakterze misjonarzy, ich życie w rdzennej Portugalii byłoby znacznie szczęśliwsze. Mistyczny obraz śmierci umęczonego religiami Rodriguesa z jednej strony zdaje się hybrydyzować buddyzm i chrześcijaństwo ( co w istocie jest kwestią nie do pogodzenia) a drugiej negować sens wyznawania religii w ogóle . Smutny jest film przedstawiający tak skarłowaciałą wizję chrześcijaństwa, opartego w filmie na człowieku , w którego głowie pojawiła się zakłamana wizja jego własnego boga. Słyszymy wraz z Nim słowa bóstwa, które wyznawał jakże różne od tych zapisanych w Ewangeliach. C.S. Lewis starając się przekazać światu sens bycia uczniem Chrystusa w książce „Chrześcijaństwo po prostu” w pewnym momencie pisze: ”Dopiero odkąd chrześcijanie przestali myśleć o świecie przyszłym, stali się tak nieskuteczni w świecie obecnym. Zmierzaj do nieba, a zdobędziesz i ziemię-mierz w ziemię, a nie zdobędziesz ani ziemi, ani nieba.” Niech będą one odtrutką na film, który jest niechrześcijański i nawet jeśli kogoś ku wierze poruszył, to tylko mocą Jezusa Chrystusa , Tego, który potrafi wyprowadzić dobro z każdego zła.
p.s.
Na film Milczenie oczekiwałam ze zniecierpliwieniem od kilku miesięcy. Jego zwiastun, kadry z prac nad filmem i zaczerpnięte entuzjastyczne opinie dotyczące treści powodował mój entuzjazm, którym chętnie dzieliłam się z innymi, szeroko reklamując tę produkcję, czego po obejrzeniu żałuję. Powyższą refleksję jestem winna tym, którzy ode mnie o tym filmie usłyszeli. Umieszczam ją na portalu społecznościowym, aby dotrzeć do zainteresowanych. Świadoma własnych zaparć się Chrystusa nie mam najmniejszej intencji potępienia któregokolwiek z bohaterów z powodu ich zaparcia się wiary (szczególnie w sytuacji perspektywy niewyobrażalnych cierpień). Doprawdy nie umiem przewidzieć, jakbym w takiej sytuacji postąpiła, szczególnie, że stchórzyłam w wielu mniej wymagających. Jednak jestem przekonana, że chciałabym mieć taką odwagę, takie męstwo i taką miłość do Chrystusa, żeby jednak się nie tylko się nie zaprzeć ale też podtrzymać na duchu tych, którzy za wiarę mieliby zginąć wraz ze mną. Wówczas byliby bezpieczni wszyscy Ci, których kocham, bo miałabym tę pewność, że ich też nie zawiodę. Miałam przekonanie, że ten film będzie miał takie motywujące przesłanie. Jakże się rozczarowałam. Reżyser wpasował się bezbłędnie, może i technicznie pięknym obrazem, jednak w trend jakże ostatnio modny w wielu produkcjach, że chwiejność i wątpliwości przeciw wierze wydają się być wyrazem duchowej dojrzałości, cnotą a nie pokusą, a także doskonałym antidotum wobec fanatyzmu religijnego.

ocenił(a) film na 1
tamar

Świetnie to podsumowałaś. :)

ocenił(a) film na 2
tamar

Pięknie napisane. Bardzo Ci za to dziękuję!

ocenił(a) film na 8
tamar

Muszę przyznać, że opinia wprowadziła mnie w niewielką konfuzję... Mnie też zaskoczyło zakończenie, chociaż zinterpretowałem je nieco inaczej. [Spojler] Moim zdaniem główny bohater w kluczowym momencie apostazji składa rodzaj ofiary; ofiary z ideałów, które są dla niego znacznie cenniejsze od życia. W efekcie do końca swojej egzystencji zmuszony jest (nie tracąc tak naprawdę wiary) wykonywać bolesne dla siebie zajęcia i nigdy już nie znajduje szczęścia - jego oczy tracą blask. Tę tezę potwierdza ostatnie ujęcie na trzymany przez zmarłego krzyżyk. Patrząc na rozwój wypadków w ten sposób, film ma głęboko chrześcijański wydźwięk, mówi bowiem o gotowości poświęcenia wszystkiego dla drugiego człowieka. Pokazuje też, że czasami bardzo ciężko ocenić pod względem moralnym postawy ludzi.

użytkownik usunięty
karollos

Ja odczytałem to trochę inaczej, według mnie dopiero po apostazji ci misjonarze odzyskują spokój ducha. Skoro chrześcijaństwo jest takie super w tym filmie to czemu właśnie wtedy bohaterowie cierpią najbardziej a spokój ducha mają po tym zdjęciu misjonarskiego brzemienia? Oczywiście Scorsese sprytnie to rozgrywa, dedykuje film Japońskim chrześcijanom, pokazuje okrucieństwo Japońskich inkwizytorów. Na pewno nie jest to film antychrześcijański i przeciwko wartościom chrześcijańskim. Jednak gdybym miał opisać misjonarzy z tego filmu to byli jacyś szaleńcy zarażający swoim szaleństwem innych skazując ich na cierpienie. To ludzie którzy za cel postawili sobie umartwianie siebie i innych. Najbardziej w tym filmie podobały mi się rozważania wątpiącego Rodriguesa który zaczął mówić że ten dialog z Bogiem jest jak rozmowa z pustką. Pewnie zupełnie nieświadomie dotarł do pojęcia buddyjskiej pustki. Moim zdaniem Ojciec Rodrigues zbliżył się wtedy do prawdziwego absolutu w duchowości czyli pustki:) A dotyczy to cytując "niesubstancjalności wszystkich zjawisk jako pozbawionych "ja" i czegokolwiek, co należy do "ja". Mam nadzieję że moja interpretacja filmu jest ciekawa.

użytkownik usunięty

Jeszcze jedno, nie uważam żeby bohater filmu stracił wiarę na co wskazuje nawet krzyż który trzymał w dłoni na końcu filmu w czasie swojego pogrzebu. Po prostu przestał być bojownikiem chrystianizującym obcą kulturowo Japonię co przyczyniło się do spokoju, tytułowego milczenia. Znów buddyjskie pragnienie=cierpienie. Im mniej pragnień tym większy spokój ducha/umysłu.

Bóg to nie pustka z definicji. Twój komentarz był obrzydliwy.

użytkownik usunięty
ardek123

Nie sam Bóg tylko wszystko. Dla chrześcijan Bóg jest jakimś odrębnym bytem, Ojcem ponad resztą swoich stworzeń. Ja uważam że słuszne jest pojęcie pustki, tak samo jak nie ma ciszy nad i ciszy pod, jest tylko cisza. Nie ma spokoju umysłu nad i pod, jest tylko spokój umysłu. Powiedzmy to jasno Scorsese nie nakręcił filmu pro katolickiego jednocześnie piętnującego buddyzm i Japońskich inkwizytorów a właśnie czegoś takiego by oczekiwał najlepiej kościół i ci bardziej konserwatywni katolicy. On nakręcił film kierując się obiektywizmem. Uniwersalny film o wierze, film również prowokujący który można różnie odbierać i to jest w nim wartościowe. Mam prawo wierzyć w tą pustkę tak samo jak inni w swojego Boga i w przeciwieństwie do wielu z nich mam nawet pewne argumenty żeby tak uważać. Nie kieruję się ślepą wiarą jak ci misjonarze.

"w przeciwieństwie do wielu z nich mam nawet pewne argumenty żeby tak uważać."
XD

Polecam przeczytać dowolny podręcznik do metafizyki i się nie ośmieszać.

użytkownik usunięty
ardek123

Czytanie książek to tylko kolejne zaspokajanie potrzeby, tym razem umysłowej. Samo w sobie nie jest to złe ale nie ma nic wspólnego z prawdziwą duchowością. Ogólnie to rozwój duchowy tak naprawdę nie istnieje, jest tylko kolejnym chceniem ego które pragnie rosnąć w siłę. W filmie Scorsese było nawet ciekawe stwierdzenie że ci misjonarz chcą chrystianizować Japonię z pobudek egoistycznych. Skoro nasza religia jest tą jedyną i słuszną to trzeba ją narzucić reszcie świata. Każda wielka religia tak działa, każda jest w jakiś sposób religią egoistyczną.

Skończ bredzić. Mówisz, że masz argumenty, ale twoje argumenty sprowadzają się do robienia kurtyzany z logiki. Jak masz zamiar ją negować to nie pisz nic, bo nikogo do niczego nie przekonasz, wspakulturowcu. Miłego odklejenia się od rzeczywistości lub jak wolisz "od ego".

użytkownik usunięty
ardek123

Jak nie masz nic do powiedzenia to ty prędzej zamilcz i daj się innym wypowiadać. Zapraszam do dyskusji a użytkownikowi ardek123, już dziękuję.

Po co ktoś ma czytać co piszesz, skoro czytanie nie ma nic wspólnego z prawdziwą duchowością? XD Czytasz w ogóle te swoje wysrywy?

użytkownik usunięty
ardek123

Nie samo czytanie tylko zgłębianie wiedzy. Nie ma tak naprawdę rozwoju duchowego bo to co nazywamy duszą albo świadomością jak kto woli już jest kompletne. Można się za to samorealizować. Wielu ludziom wydaje się że rozwijają się duchowo a tak naprawdę chcą swoistego rozwoju osobistego co jest z kolei realizowaniem kolejnej potrzeby. Ale to nie o tym chcę pisać tylko o filmie Scorsese.

Cały czas wciskasz jakąś formę wiedzy. Jakie to uczucie być duchowo niedorozwinięty?

użytkownik usunięty
ardek123

Uważam że nie ma czegoś takiego jak duchowy niedorozwój czy choroba duszy. Bolesne ciało oraz umysł są podatne na niepełnosprawność i choroby. Jednak dusza/świadomość jest już kompletna i niezniszczalna.
Naprawdę nie chcę już ciągnąć tego wątku tylko przejść do filmu Scorsese bo mam jeszcze coś ciekawego odnośnie różnic kulturowych Japonia VS Zachód. Więc albo piszesz na temat albo spadaj.

ocenił(a) film na 7
ardek123

Czy ktoś nie może uważać, że "Bóg to pustka". A może za ateizm chcesz palić na stosie?

Korgan_1977

Zakimi tekścikami to wyjeżdżaj do ludzi na podobnym ci poziomie umysłowym, gimboateuszu w średnim wieku. Nie wiesz nic o historii inkwizycji i wyjeżdżasz z jakimś paleniem na stosie, sugerując, że to była praktyka czysto kościelna i chrześcijańska, co jest oznaką olbrzymiej ignorancji. To raz, dwa - jakbyś czytał ze zrozumieniem, to ten ćwierćinteligent wyżej twierdził, że argumentacja to nie duchowość, więc dokonał klasycznego samozaorania. Czy może być głupi? Tak, może być. Mam nadzieję, że odpowiedziałem na twoje pierwsze pytanie i nie pisz już do mnie.

ocenił(a) film na 7
ardek123

Zdecydowanie nie jesteś na moim poziomie umysłowym. Dobrze, że zdajesz sobie sprawę ze swojego miejsca. Na pocieszenie idź do księdza po snickersa bo dzisiaj najwyraźniej zapomniał dać.

Korgan_1977

Oho, była inkwizycja, teraz ameba pije do pedofilii, której współczynnik wśród księży jest najniższy wśród grup podwyższonego ryzyka (np. u nauczycieli jest większy) a także nawet wśród duchowych (u protestantów jest więcej wykroczeń o charakterze seksualnym. Co dalej? Krucjaty? Niebiblijność Kościoła katolickiego? Śmiało, masz okazję by przestać durnym polaczkiem. PS. Żadna moja wypowiedź nie wskazywała, że jestem chrześcijaninem, więc wykazałeś się podwójną głupotą. Dawaj dalej pyskówki na poziomie przedszkolaka "chyba ty". Obiecuję za bardzo się z ciebie nie śmiać.

ocenił(a) film na 7
ardek123

O rety, chyba wdałem się w dyskusję z księdzem. Wybacz mi OJCZE.

ardek123

ardek123 mam do ciebie pytanie czemu obrażasz ludzi z którymi się nie zgadzasz?
czemu nie trafia do ciebie, że wiara jest indywidualną sprawą każdego człowieka, który ma święte i niezbywalne prawo do niej i nikomu nic do tego ?

tisoc

tisoc, mam pytanie do ciebie. Czemu nie potrafisz posługiwać się znakami interpunkcyjnymi? Oraz: gdzie napisałem, że wiara nie jest indywidualną sprawą? Co do twojego pierwszego pytania, to ci powiem tylko, że ciebie też mogę zaraz obrazić, jak się nie oduczysz pisania kalumnii.

ardek123

otóż potrafię posługiwać się znakami interpunkcyjnymi, powiem ci więcej, posługuję się nimi, bowiem w mojej wypowiedzi znajdziesz pytajniki, przecinki i to wyobraź sobie(choć może to dla ciebie trudne), że we właściwych dla siebie miejscach.
co do drugiej części twojego bełkotu, to ci powie,m, że kalumnia to krzywdzące oskarżenie. a ja nigdzie cię nie skrzywdziłem a tym bardziej nie oskarżyłem( w przeciwieństwie do ciebie, który to obrażasz i krzywdzisz innych, bo pozwalają się z tobą nie zgodzić), zadałem tylko bolesne, retoryczne pytanie.
mam nadzieję, że zrozumiesz wreszcie, że warto używać słów których znaczenie się rozumie, w przeciwnym razie trudno takiego człowieka traktować poważnie.

tisoc

Jeden przecinek na dwa zdania, w tym jedno wielokrotnie złożone, to trochę mało. I spacja przed pytajnikiem też nie wygląda zbyt dobrze. Poza tym do błędów interpunkcyjnych możemy dorzucić ortograficzne, bo nie używasz wielkich liter. Nie sil się następnym razem na takie biedackie przygryzanie, bo zabawnie to wygląda jak się kompromitujesz.

Co do drugiej części twojego bełkotu to ci powiem, że to chyba ja wiem lepiej czy mnie skrzywdziłeś, czy też nie, faszysto. Wątek ten roi się od antyklerykalnych oszołomów, którzy nie mają innych "opinii", bo powtarzanie wyświechtanych fraz usłyszanych w telewizji albo w internecie to nie jest żadne posiadanie opinii. To zwyczajne sygnalizowanie bycia amebą i moje posty mają charakter diagnostyczny. Zaś twoja uwaga nie ma takiego charakteru, jest to zwykłe bezczelne kłamstwo, albo kolejna sygnalizacja należenia do klubu ociężałych umysłowo. Nikogo nie obraziłem za posiadanie odmiennego zdania tylko za sposób przedstawiania tego zdania. Ofensywny, przemądrzały, oparty na oszczerstwach i nieprzeczytaniu ze zrozumieniem wątku, w których się chce brać udział. Zasługuje tylko na pogardę.

Mam nadzieję, że zrozumiesz wreszcie, że ty też na nią zasługujesz, bo w przeciwnym razie trudno takiego dzbana traktować poważnie.

ardek123

chłopie nie pogrążaj się, zresztą nie wiem czy w twoim przypadku to jeszcze możliwe...

tisoc

Zabij się.

ardek123

pokaż mi jak to się robi tylko skutecznie

ocenił(a) film na 8
karollos

Dokładnie tak samo zinterpretowałam.

tamar

Wyraziłaś dokładnie to, co myślałem, lecz nie ubrałbym tego tak dobrze w słowa. Myślałem, że to będzie film religijny, jednak taki nie był. Wizja w nim przedstawiona to całkowite zaprzeczenie chrześcijaństwa i jak słusznie zauważyłaś - na pierwszym miejscu stawia śmiertelne ciało, całkowicie ignorując nieśmiertelną duszę.

Bardzo Ci dziękuję za ten wpis.

ocenił(a) film na 9
tamar

Broniąc chrześcijaństwa przed "Milczeniem" - kolejny nawiedzony...wypisujący bzdury. Idź, jedn z drugim, spróbuj narazić swoje życie dla wiary, a potem mędrkuj. Wiem, to trudne, no to spróbuj narazić się, chćby na śmieszność, gdzieś w laickim społeczeństwie,
Milzenie to bardzo wierna adaptacja książki Shusaku Endo, pod tym samym tytułem, pisarza i japońskiego i katolickiego, który w mistrzowski sposób pokazał i Japonii i światu dzieje chrześnijaństwa w Japonii, głownie prześladowań. A film M. Scorsese w mistrzowski sposób oddał ducha książki. Osobiście nazwisko Scorsese zobaczyłem napisach końcowych, interesował mnie, że to adaptacja książki Endo, zatem byłem zdumiony, że autor obrazoburczego filmu Ostatnie kuszenie Chrystusa, nakręcił Milczenie. Dodam, że w książce, nie ma nic, że Jezuita do końca zachował krzyżyk, a potem trzymał do w dłoniach - czyli zachował wiarę. Książka napisana została na podstawie prawdziwych wspomnień, zatem, zadnych niesprawdzonych sugestii być nie mogło. Scorsese zaś, widocznie przejęty autentycznością wiary Jezuitów i chcrześcian japońskich, wkłądając ten krzyzyk w dłonie Jezuity, oddał im w swoisty sposób hołd.
Na zakończenie dodam dwa stwierdzenia: łatwo sobie gdybać i być gierojem na dystans, przez komputerem, ale kiedy przyłożą ci nóż do gardła, zabiją rodzinę albo tylko zagrożą...no to wtedy już nie ma mocnych. Drugie: film jest głęboko chrześcijańskim, ewangelizacyjnym obrazem.

tamar

Kabaret. To tak jakby mieć żal do Mela Gibsona, że bohater w "Przełęczy ocalonych" nie strzela z karabinu. Scorsese opowiedział historię a nie wymyśloną opowieść. Jak nie spodobały się postawy ojczulków Ferreira i Rodriguesa to pretensje kierować do ich grobów, do rzeczywistości, do faktów, a nie do reżysera.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones