Jakże ten film jest potrzebny u nas... To powinien być obowiązkowy film na każdej lekcji religii... Polacy biegają na tych wszystkich wsiach czy miasteczkach co tydzień do kościoła, a potem piją, awanturują się, poniewierają żony... To nie obrazki i symbole decydują o naszej wierze tylko to jakimi jesteśmy ludźmi na co dzień, co robimy w naszym życiu. Księża zresztą w coraz mądrzejszych kazaniach przypominają nam o tym co tydzień, ale dla ludzi najważniejsze to chrzest, wesele, 1 komunia i nie w sensie wiary... Można powiedzieć, że szczytem dla mnie polskiej hipokryzji była zasłyszana pewna historia od znajomych kiedy dziewczyna pewnego chłopaka długo nie chciała się namówić na seks analny, ale w końcu zaproponowała to w zamian za pójście na pasterkę... To by się nadawało do komediodramatu...
Film bardzo mądry... Bardzo się bałem, że to będzie jakieś laickie uderzenie w ciemnogród, ale wcale tak nie jest... Dzisiaj od czasów Jana Pawła II i braterstwa naszej religii z innymi, od czasu racjonalności w kościele wydaje się to prawie nie możliwe, że ludzie umierali za to, żeby ni dotknąć stopą obrazka... Ale jednak tak było... Z tego co wiem grzech aby był śmiertelny musi być popełniony z całkowicie wolnej woli więc nawet osoby uzależnione są rozgrzeszane, a w tym wypadku "wyparcie się wiary" pod przymusem utraty życia własnego i innych osób uważam, że nie jest żadnym grzechem... Wiarę się ma w sercu i jak pokazuje film można ją ukrywać bardzo długo... Tu nawet nie chodziło o życie tych zakonników bo oni by z chęcią umarli za wiarę, ale przez nich umierali inni ludzie... Film świetnie pokazuje różnicę między fanatyzmem, a rzeczywistą wiarą... Kto bardziej zasługuje na zbawienie - ten co dotknął stopą obrazek i przez to uratował choć jedno ludzkie życie czy ten, który tego nie uczynił i ginęli przez niego ludzie ?