Natomiast szkoda tych biednych ludzi wieśniaków, którym naobiecywali raju i.t.p., wielkie szczere, naiwne poświęcenie zwyczajnych biedaków kosztem hipokryzji t.zw. ludzi Boga. Film na pewno warty obejrzenia, jednak nie poruszył mnie tak bardzo jak np. "Misja" czy "Molokai - historia ojca Damiana".
Mam podobne zdanie, nie rozumiem jak można pojechać do obcego kraju z inną tradycją, kulturą i wierzeniami stanąć i powiedzieć "my mamy rację, macie myslec tak jak my i koniec i kropka" Buddysci nie najeżdżali nigdy innych państw wpychając im do gardeł swoje wierzenia, a inne religie (włączając w to pamiętną sw. inkwizycję oczywiscie) mają to w zwyczaju. Tylko po co? To mnie trochę bulwersowało w tym filmie i kibicowałam Japońcom, żeby wyjasnili upartemu księżulkowi, że nie warto zabijać i umierać za wierzenia tylko sobie nawzajem pomagać. Metody tortur były okrutne ale przecież każdy miał możliwosc zdecydować czy wybiera życie w takiej japonii jaka była do tej pory czy chcą tu wprowadzać europejskie zwyczaje i niszczyć kulturę. Nikt nie musiał ginąć, nie to co palenie na stosach pogan w ciemnogrodach.
Pozdrawiam:-)
"jak można pojechać do obcego kraju z inną tradycją, kulturą i wierzeniami stanąć i powiedzieć "my mamy rację, macie myslec tak jak my i koniec i kropka"..." - Po prostu arogancja kolonizatorów jak i samych zakonników, tylko że w przypadku Japonii trafiła kosa na kamień. Buddyści to już odrębna historia, czasy współczesne pokazują że nie jest tak kolorowo jak ich malują...
Cała historia podboju Ameryki Południowej pokazuje czym kończą się z pozoru niewinne działania jezuitów. Najpierw misjonarze, potem siła zbrojna, i kraj staje się kolonią. Akurat Japonia jako kraj ludny i dobrze zorganizowany nie pozwoliła sobie na to, prawdę mówiąc nie wiem czy prześladowania "kristian" był to konflikt religijno-kulturowy ja go malują w filmie, czy też Japończycy zdali sobie sprawę z zagrożenia kolonizacją. Film warto obejrzeć, porównanie z "Misją" jest na miejscu (nawet slajdy z obu filmów wyglądają identycznie), choć "Misja" jest o wiele bardziej przejmująca.
Wydaje mi się że ze strony Japończyków była to przede wszystkim obrona ustroju, w sensie chłopstwo nie ma prawa się sprzeciwiać szogunatowi, widzieli niebezpieczeństwo w "wywrotowych" tezach wmawianych ludowi. Samą religię katolicką chyba traktowali z politowaniem i niezrozumieniem. Z protestantami (Holendrami) jakoś się dogadali, widocznie ci nie mówili im jak mają żyć, tylko skupili się na samej współpracy handlowej czy ekonomicznej.