Chcecie obejrzeć "ambitne kino"? Polecam jednak "Misję" zamiast tego dramatu... Idealny film dla niewymagającego widza - jak przyśniesz na 15min nic nie stracisz, potem pośmiejesz się z dialogów z naczelnikiem a na końcu wszystko zostanie ci pięknie (i na siłę) wyjaśnione, powiedziane i pokazane kto był dobry a kto zły - kurtyna.
Spoko argument. Ja oglądając "Misję" też w zasadzie nic nie straciłem, z dialogów zwykło mi się pośmiać, amatorską przemianę głównego bohatera można wręcz o kant dupy potłuc (tandetny szantaż emocjonalny), podobnież jak jednowymiarowego Ironsa. A, no i jeszcze ci źli konkwistadorzy kontra niewinni, nieskalani indianie.