Z punktu widzenia współczesnego Europejczyka temat prześladowań Chrześcijan w dawnej Japonii wydaje się dosyć abstrakcyjny. Film może i mądry choć moim zdaniem totalnie rozwleczony, momentami totalnie przynudzający - nic nowego nie wnoszący dla ludzi znających problematykę wiary i poszerzania jej zasięgu geograficznego na przestrzeni dziejów… Liam Nesson pojawia się w filmie dosłownie w trzech momentach … marginalnie – w filmie nie ma żadnej innej akcji poza roztrząsaniem kwestii wiary … jeśli ktoś to lubi to wtedy warto iść do kina – ja się osobiście bardzo zawiodłem.