Film ma swoje błędy, w drugim akcie traci tempo. Ale na szczęście w trzecim akcie dostałem to na co czekałem - brutalną, krwawą rozwałkę.
A jak powraca Skorpion i słychać nieśmiało takty orginalnej muzyki z pierwszej części to się nawet wzruszyłem. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się tak dobrego filmu. Czuć że twórcy włożyli w to serce, a nie tylko chcieli zarobić, na nostalgi do marki Mortal Kombat.
Obok Konga vs Godzila drugi film w ciągu ostatniego roku który chętnie obejrzałbym w kinie. A tak, tylko dobra piracka kopia i zestaw stereo ustawiony tak że wszyscy sąsiedzi słyszeli ze mną - fatality :)