Jaaa, ale nuda... Przez cały film w zasadzie nic się nie dzieje. Tylko dwójka zabitych, a mrówkom chyba niewiele zapłacono za udział w tym filmie, bo cały czas były pokazywane te same zdjęcia, gdy buszują po przewodach i kratkach (bodajże wentylacyjnych?). Poza tym strasznie sztuczna ta laska, która grała córkę pani entomolog. No i oczywiście jedna z wielu nieścisłość, którą wszyscy dostrzegą: Jakim cudem na tym samolocie było aż tyle mrówek?? Przecież to śmieszne. Rozumiem, że to mutanty, ale nawet one nie mogłyby się tak szybko rozmnożyć. Nawet ten doktorek co z ekranu tłumaczył jak szybko się rozmnożą - mówił, że po jednej dobie będzie ich 500. A po paru minutach od startu samolotu, gdy wypełzły z tego kolesia, była ich już chyba ze 100. No sorry, ale jakoś nie wierzę, że aż tyle się w nim zmieściło, a za chwilę rozmnożyły się tak szybko, że było ich już z 1000. Bez sensu. No, ale w sumie, to widziałam już jeden nudniejszy i jeden bardziej bzdurny film, więc MRÓWKI zamiast 1 - dostają ode mnie 3/10.
Nieścisłości, błędy logiczne, bzdury i inne wuwuzele (haha) to sól takich filmów! :-) Według mnie nawet 3/10 to za wysoka ocena, ale bardzo to tego filmu nie krzywdzi :-) i fakt - są JESZCZE gorsze pozycje :)))
No właśnie dlatego, że widziałam gorsze filmy (MARTWA RZEKA, PRIMAL...), to dałam aż 3. :D