Faktycznie trochę zamotałem, postaram się to jakoś w miarę sensownie wyjaśnić. Pojawienie się Jokera w filmie jest mi w sumie obojętne, jak pisałem wolę nawet nowego przeciwnika. Joker mógłby się pojawić dla przyzwoitości w jakiejś mniejszej roli żeby jakoś, przynajmniej tymczasowo zamknąć wątek, bo uważam, że w poprzednim filmie słabo z tym było, od dużej biedy mogłoby być wspomnienie o Jokerze, ale przebolałbym brak tego i dał sobie wmówić, że grzecznie siedzi w Arkham i to tyle o nim. Skoro więc prawdziwa miała okazać się ostatnia opcja, potwierdzana z resztą przez samego reżysera, to ja się pytam po jaką cholerę było obsadzać tutaj Levitta? Czy myślisz, że Nolan jest, aż tak głupi, że nie widzi jego podobieństwa do Ledgera, albo ma za tak głupich wszystkich innych ludzi i sądzi, że nie będę spekulować na ten temat? Wierz mi, masa ludzi niewyobrażających sobie tego filmu bez Jokera (do których jak już pisałem, nie należę) naprawdę ostro zajarała się tym tematem. Ale ok, spoko bez napinki, przecież nie możemy zabronić reżyserowi obsadzania w jego filmie aktorów, których chce. Jeśli uważa, że dobrze mu się pracuje z Josephem i ceni go jako aktora, to w porządku, niech go obsadza. Pytanie tylko, po co do ciężkiego licha to całe zamieszanie z jego rolą zamiast od razu powiedzieć w kogo ma się wcielić, a przynajmniej nie wypuszczać co jakiś czas kolejnych, "oficjalnych" informacji o tym kogo ma zagrać. Mam nadzieję, że teraz wyjaśniłem w miarę sensownie. Pozdrawiam.