Dziwię się jednej rzeczy. Dlaczego średnia ocen jest taka mała? Owszem, film jak teledysk, mało co się na koniec pamięta. Akcja goni akcję bez jakiegoś większego sensu i uzasadnienia. Scorpion King na końcu to poroniony pomysł, który odbiera filmowi jego aurę technicznej doskonałości, ale trzeba do tego też podejść tak: Jest lato- wypoczywamy i nie myślimy o niczym (prawie:-)) Idziemy do kina dla zabawy, żeby sie oderwać od wszystkiego. W dodatku uważam, że film jak na propozycję spędzenia niedzielnego deszczowego popołudnia w kinie to znakomita propozycja z tymi piaskami, mumiami i egipskimi księżniczkami.