Porównując ze sobą część pierwszą i drugą "Mumi", sądzę, że mimo wszystko pierwsza była lepsiejsza. Aby totalnie nie pogrążyć drugiej części powiem, że za to ma więcej efrektów specjalnych, jest bardziej zabawna i ma bardziej ciekawą fabułę. Ale teraz trochę o akcji: w Muzeum Brytyjskim przechowywana mumia Imhotepa powstaje z martwych i ( jak zwykle to bywa ) chce przejąć włądzę nad światem, aby mogło się spełnić jej największe marzenie, którym jest nieśmiertelność. Jednak musi być w takim filmie pewien haczyk. Otóż do życia budzi się także inna potworna siła- silniejsza od Imhotepa. Siły te ścierają się , a jedyną nadzieją jest pewna para Richa i Evie O'Connell ( nasi starzy znajomi z pierwszej części wzieli ślub, a tak przy okazji mają synka, przez którego praktycznie wszystko się stało- grają ich Brendan Fraser hmmm... i Rachel Wiesz ).
Sama akcja filmu jest bardzo żywa, pełno w nim pościgów, strzelaniny, miłości i żartów, oraz jak w pierwszej części piasku...
Oceńcie sami- polacam. :)))